-Laura.... - z zamyślenia wyrwał ją ciepły, kobiecy głos - Chodź, wracamy do domu
-Domu ?
-Prześpisz się dzisiaj u mnie
-Chcę jeszcze chwilę zostać...
-Ale...
-Tylko chwilkę. Sama - dodała bardziej stanowczo
-Czekam w samochodzie - pogłaskała ją po ramieniu i udała się za niewielką grupką ludzi, zmierzających do wyjścia.
Kawęcka podeszła bliżej, opierając głowę o krzyż i głaszcząc przypiętą do niego tabliczkę. Dopiero teraz pozwoliła dać upust swoim emocjom, wybuchając płaczem niczym małe dziecko. Była zupełnie przemoczona, trzęsąc się z bólu i zimna.
-Zamarzniesz - ktoś okrył ja swoją suchą i ciepłą kurtką
-Hm ?
-Strasznie zmokłaś, rozchorujesz się
-Mam nadzieję, że śmiertelnie
-Nie opowiadaj takich głupot - złapał ją delikatnie za rękę i pociągnął za sobą
-Co ty wyprawiasz?
-Ten pogrzeb to i tak już o jeden za dużo
-Ktoś czeka na mnie w samochodzie
-Trudno, napiszesz wiadomość, żeby wracał do domu
-Nie pójdę nigdzie z obcym facetem - wyrwała się
-Pozwól chociaż odprowadzić się do samochodu
-I tak zmierzamy w tamtym kierunku
-Wiesz...jej tam na pewno będzie lepiej. Z daleka od tego okrutnego świata...
-Jasne, na pewno. Daruj sobie takie teksty. Skąd w ogóle wziąłeś się na pogrzebie?
-Jestem.... jej dalekim kuzynem
-Świetnie, przydasz mi się
-Nie bardzo rozumiem...
-We dwoje łatwiej będzie dorwać dupka, który to zrobił. Jutro o 14 w kawiarni na Rynku. A, no i przede wszystkim - podała mu dłoń - Jestem Lena - słabo się uśmiechnęła i wsiadła do samochodu, odjeżdżając mu sprzed nosa.
***
Skończył brać ponad godzinną kąpiel i usiadł bezradnie na kanapie, sięgając po stojące na półce piwo. Zupełnie pogubił się w tym, co się dzisiaj wydarzyło. Poszedł tam, aby się do wszystkiego przyznać, zaproponować pomoc, a nie stchórzyć jak małe dziecko.
-Ziemia do Marco - ktoś szturchnął go w ramię, rozsiadając się obok
-Jak tutaj wlazłeś?
-Koochanie, znam wszystkie zabezpieczenia w tym domu. Ale opowiadaj, będę miał kumpla kryminalistę ? - wyszczerzył się, zacierając ręce
-Nie. Nie przyznałem się
-Cholera no, a ja już obmyślałem plan jak przemycać ci dragi w tyłku
-Słucham? Naprawdę uznam, że tego nie słyszałem
-Ja po prostu jestem twoim najlepszym przyjacielem i o ciebie dbam
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć
-Ale dlaczego, przecież nigdy nie ukrywaliśmy, że się przyjaźnimy...
-Nie o tym mówię głupku. Chodzi o wypadek. Po prostu zapomnijmy o tym co się stało...
-To ciebie męczą wyrzuty sumienia, ja od początku mówiłem, że nic się nie stało
-Ale się stało. Mario, ja zabiłem człowieka, dociera to do ciebie?
-Czekaj, muszę ustawić mózg na tryb przetwarzania danych
-Jesteś chory na głowę - mimowolnie się zaśmiał
-Czasu nie cofniesz, stało się, trudno. Po każdym dniu trzeba postawić kropkę i nie patrzeć wstecz. Przyszłość może okazać się lepsza niż się tego spodziewasz a przeszłość niech odejdzie w zapomnienie
-Sam to wymyśliłeś ?
-Nie, chodziłem kiedyś z córką nauczycielki i mówiła do mnie cytatami
-No tak, z kim ty nie chodziłeś - westchnął - No nic, pewnie położę się spać
-Zwariowałeś ? Piszczek od godziny czeka już na nas w klubie
-Dlaczego tak długo?
-Bo sobie zapomniałem, że jesteśmy z nim umówieni. Zresztą, nic mu się tam nie dzieje, wysłał mi tylko tysiąc wiadomości, że mnie zabije, więc na pewno świetnie się bawi
-Chodźmy już, chyba muszę zalać się w trupa
-Taksówka czeka milordzie
-Milordzie? Skąd ty bierzesz tak idiotyczne słówka?
-Bo chodziłem kiedyś z....
-Dobra, nie, nie było pytania - zaśmiał się wchodząc z przyjacielem do samochodu. Jego plan na ten wieczór to po prostu o wszystkim zapomnieć. W końcu Marco Reus jest znanym sportowcem, a nie zabójcą małej, niewinnej dziewczynki. Tego przynajmniej musi się na razie trzymać.