Robert stanął jak wryty, obserwując obściskującą się z własnym kuzynem żonę. Anka nie zauważyła jego obecności, więc w najlepsze kontynuowała swoją grę z kochankiem. Czułe pocałunki, pieszczoty i ten uśmiech rozkoszy na jej twarzy...Nie miał zamiaru im przerywać, wyszedł po prostu bez słowa, łapiąc najbliższą taksówkę. Teraz nie miał już wątpliwości, że Wojtek mówił prawdę. Przez swoją zaślepioną miłość stracił najlepszego przyjaciela. Próbował się do niego dodzwonić, niestety bezskutecznie. Dopiero kiedy kierowca poprosił go o adres, Robert zdał sobie sprawę z tego, że tak właściwie nie ma do kogo jechać. Mario był na upragnionej randce, Marco wciąż leżał w szpitalu, przy okazji zamartwiając się o siostrę. Był tylko Wojtek, jego Wojtek. Nie dziwił się, że nie chciał z nim rozmawiać, sam postąpiłby w podobny sposób. Podrzucił taksówkarzowi adres jednego z dortmundzkich barów, chwilę później będąc już na miejscu.
-Smutny ? - uśmiechnęła się do niego znana dziennikarka, podsuwając mu drinka
-Aż tak widać ? - westchnął, siadając przy barze
-Delikatnie rzuca się w oczy
-Mam dzisiaj zły dzień. Bardo zły
-Witaj w klubie - mrugnęła do niego - Stawiam na problemy z żoną ?
-Wkrótce byłą
-Aż tak ?
-Tak, rozwodzimy się, leć i powiedz o tym całemu światu, albo sprzedaj to dla swojego szefa, żeby dostać awans
-Jestem dziennikarką w określonych porach dnia, tym razem jestem po prostu kobietą - uśmiechnęła się
-Szczerze mówiąc mam to gdzieś - wzruszył ramionami, bawiąc się szklanką z whisky - Masz kogoś ?
-Już nie, rozstaliśmy się jakiś czas temu, konflikt interesów
-Zdradziłabyś kiedyś swojego faceta, co ?
-To zależy. Chłopaka jeszcze pewnie tak, męża wątpię
-Zresztą, po co pytam, wszystkie jesteście pewnie takie same
-Nie kotku, ja jestem wyjątkowa - puściła mu oczko, seksownie poprawiając kosmyk opadających włosów. Już od jakiegoś czasu polowała na tego piłkarza, a z racji tego, że był ślepo zakochany w Ance, ciężko było jej dodać go do swojej kolekcji. Znana była głównie z pikantnych romansów ze sportowcami, ale nie przejmowała się tym zbytnio, podobała się jej rola utrzymanki. Poza tym łatwiej było jej się wybić w ten sposób. Kuła żelazo, póki gorące. - Dlatego chętnie potowarzyszę ci w twojej niedoli - dodała, delikatnie głaszcząc go po ramieniu
-Straciłem przez nią najlepszego przyjaciela, a ona tak po prostu zabawia się z facetem w naszej sypialni. W dodatku jest w ciąży, wątpię, ze mną - pociągnął kolejny, spory łyk alkoholu. Potrzebował tego, musiał po prostu przestać o tym myśleć. Oderwać się od świata, od tego wszystkiego, co zaczynało dziać się wokół. Było fatalnie, a doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to dopiero początek.
-Nie wyobrażam sobie, jak mógł jej nie wystarczać taki ktoś jak ty
-Taki jak ja to znaczy ? Nie znasz mnie, nie wiesz jaki jestem, nikt nie wie, kurwa
-Być może. Ale jak dla mnie jesteś po prostu seksownym, do tego intrygującym, niewątpliwie zdolnym i wrażliwym facetem, z którym nigdy, ale to nigdy nie wolno się nudzić. Reasumując, tylko idiota by z ciebie zrezygnował
-Chcesz mnie po prostu przelecieć, co ?
-Troszkę uraziłeś moją godność, wiesz ?
-Wybacz. Po tych wszystkich akcjach przestaję wierzyć w to, że istnieje jakakolwiek bezinteresowność
-Mogę to jakoś naprawić ? - przegryzła zmysłowo wargę, ssąc cytrynę po wypiciu tequili
-Nie rób tak
-Nie ? - usiadła na nim okrakiem ? - A dlaczego ? - uśmiechnęła się
-Bo ja jestem pijany, a ty cholernie seksowna
-Podoba mi się to równanie - wyszeptała mu na ucho, delikatnie szczypiąc go pocałunkiem w szyję
-I nie chcę zrobić czegoś, czego potem mogę żałować
-Gwarantuję ci, że nie będziesz miał czego. Nie ze mną - uśmiechnęła się, wkładając dłonie pod jego koszulkę
-Nie mogę...
-Owszem, możesz. Nawet twoje ciało to potwierdza - mrugnęła, schodząc niżej i łapiąc go za krocze
-Robi się tam coraz bardziej ciasno
-Myślę, że mogę się tym zająć
-Mhy, na pewno dostaniemy jakiś pokój na górze - delikatnie przejechał palcami po jej plecach. Wiedział, że postępuje źle, ale złamane serce i promile we krwi zrobiły swoje. Dawno nie pił alkoholu, nawet nie zdawał sobie sprawy, że tak szybko popłynie i straci kontakt z rzeczywistością. Wziął dziewczynę na ręce i wsiadł do windy. Nawet nie czekali z tym, żeby znaleźć się na piętrze hotelu. Zrzucili z siebie ubrania, namiętnie i łapczywie całując poszczególne części ciała. Lewandowski nie przykładał do tego zbyt dużej wagi, po prostu musiał się wyżyć i nic więcej. Żadnych uczuć czy przywiązania, po prostu zwykły, szybki numerek w windzie. Skoro Anka mogła zabawiać się w ten sposób, on też miał prawo do przyjemności. Nie zdawał sobie jednak wtedy sprawy , że seks w tak publicznym miejscu, jak winda nigdy nie może przynieść niczego dobrego, i że nagranie z zamontowanych w niej kamer następnego dnia pojawi się w sieci, przyczyniając się do ogromnej, medialnej burzy.
***
To był dla Mario wyjątkowo udany mecz. Nie tylko zdobył dwa gole, ale zaliczył również na swoim koncie trzy asysty. Śmiało można było rzec, że tym razem zespół wygrał głównie dzięki niemu. Zadowolony ze swojej dyspozycji, odbierał gratulacje od przyjaciół. Z szerokim uśmiechem na ustach i w podskokach dotarł do szatni.
-Niezły mecz fajtłapo - uśmiechnęła się do niego Nereida, czekając przy drzwiach
-Wszystko dzięki tobie, przynosisz mi szczęście - wyszczerzył się, wrzucając swoją koszulkę do środka
-Ktoś będzie musiał po tobie potem posprzątać,wiesz ? Poza tym schowaj ten grubiutki brzuch, sadełko ci faluje
-To nie sadełko, to erotyczna powierzchnia użytkowa, jeśli chcesz, to mogę się nią z tobą podzielić
-Chyba nie w tym życiu
-Wygrałem mecz, więc teoretycznie należy mi się jakaś nagroda
-Dostałeś za niego dużo pieniążków na konto
-To nie nagroda, to zapłata.Nagrody oczekuję od ciebie
-Czy ja wyglądam jak maszyna losująca Lotto ?
-Nie, chociaż, biodra w sumie masz takie szerokie jak kulka
-Götze, idź się wykąp, bo śmierdzisz
-Powinno cię to podniecać - mrugnął do niej
-Gdybyś był seksownym, wysokim i umięśnionym ogrodnikiem to cóż, być może. Ale jesteś niski, gruby i brzydki, więc przykro mi, ale nie
-Ja i tak wiem, że na mnie lecisz
-Wmawiaj to sobie. Naprawdę nie mam dużo czasu ii jeśli się nie pospieszysz, to pojadę do pracy a nie na kolację z tobą
-A planowaliśmy jakaś kolację ?
-Jeśli nie to cóż, gratuluję meczu i zbieram się
-Przecież żartowałem no, spokojnie, spokojnie, proszę mi tu od razu foszków nie strzelać
-Zawsze się tak gramolisz, co ?
-Zawsze ! ! - krzyknął ktoś z szatni
-Tak myślałam - westchnęła - Naprawdę tracę cierpliwość, idź się przebierz i wychodzimy
-To ja jestem mężczyzną w tym związku, ej
-Po pierwsze, nie ma żadnego związku. Po drugie, jesteś metroseksualny jak każdy piłkarz
-Słyszeliśmy ! ! - znowu dodał ktoś z szatni
-Obraziłaś mnie i moich kolegów, zostaniesz surowo ukarana
-Zjedz snickersa bo strasznie gwiazdorzysz. I naprawdę idź już, po prostu idź i się przebierz - pokręciła głową i pchnęła go do środka szatni
Broniła się sama przed sobą, ale ten chłopak naprawdę coraz bardziej zaczynał się jej podobać. Był uroczy, na swój sposób oczywiście. Biło od niego jakieś wewnętrzne ciepło, które sprawiało, że się go nie bała. Pierwszy raz patrzyła na mężczyznę jak na kogoś, kto mógłby być dla niej oparciem, a nie kimś, kto będzie ją bił czy poniżał. Wiedziała, że było jeszcze za wcześnie na to, aby w pełni mu zaufać, ale czuła, że wkrótce uda jej się przed nim otworzyć. Rozglądnęła się wokół, na większość piłkarzy czekały jakieś żony, dziewczyny, być może i kochanki. Wszystkie w nienagannych fryzurach, makijażu i ubraniach od najdroższych projektantów. Wyróżniała się na ich tle. Wprawdzie spędziła wyjątkowo dużo czasu przed lustrem i jak nigdy wybierała strój przez kilka godzin, ale tanie ubrania z promocji nigdy nie będą prezentować się jak te z najwyższej, górnej półki. Z zakłopotaniem wpatrywała się w podłogę, nerwowo bawiąc kosmkami swoich włosów. Te również były zwyczajne, proste, krótkie, układane w kilka minut. Ona cała była zwyczajna i prosta, za prosta. Taki ktoś jak Mario potrzebował u swojego boku modelki, aktorki, być może i znanej gwiazdy porno, ale nie jej, zwykłej, szarej obywatelki. Nie mogła ofiarować mu od siebie nic, nawet seksu. Właśnie, seks, ktoś taki jak on na pewno potrzebuje go po każdym meczu, aby rozładować napięcie i adrenalinę. Ona nie mogła mu tego dać, za bardzo się bała. Po tym jak przez całe dzieciństwo wykorzystywana była przez ojca, unikała dotyku drugiej osoby. Nawet przytulanie było dla niej dużym problemem. Była pewna, że gdyby Mario choć trochę próbował się do niej zbliżyć, w głowie odżyły by wszystkie okropne wspomnienia, których powrotu tak bardzo się obawiała.
-Jestem gotowy księżniczko - wyszczerzył się Mario, wychodząc z szatni i przerywając jej rozmyślenia
-Nie jestem księżniczką. I muszę już iść
-Dla mnie jesteś - uśmiechnął się
-Jestem dziewczyną z sierocińca a nie pałacu. I tak już zostanie. Nie pasuję tutaj. Znajdź sobie kogoś, kto jest tak samo sławny jak ty i kto nie uczyni z ciebie pośmiewiska - odwróciła się w przeciwnym kierunku
-Musimy pogadać. Na osobności - złapał ją za rękę
-Nie dotykaj mnie - wyrwała mu się - Przepraszam Mario, ale tak będzie lepiej
-Nie będzie lepiej - wciągnął ją do pustej już szatni i zamknął za nimi drzwi
-Co ty robisz ?
-Chcę cię zgwałcić i wykorzystać
-Słucham ? !
-Spokojnie, tylko żartowałem - uśmiechnął się - Obiecaj, że się przez chwilę nie będziesz odzywać
-Nie, co ty kombinujesz ?
-Chcę powiedzieć ci coś bardzo ważnego, ale nie możesz mi przerywać, bo wtedy ta wypowiedź straci sens
-Wszystko co mówisz i tak jest zawsze bez sensu - uśmiechnęła się delikatnie
-Widzisz, tak lepiej, z uśmiechem ci do twarzy - pogłaskał ją po policzku - Piękna jesteś
-Nie, nie jestem. Nie stać mnie na najdroższych fryzjerów, nie ubieram się u Prady, nie chodzę do kosmetyczni, nie mam milinów na koncie, nie...
-Ciii - położył palec na jej ustach - Nie chcę żadnej bogatej, rozpieszczonej dziewczynki. Chcę ciebie
-Mnie ? Ja jestem nikim Mario
-Jesteś najważniejszą osobą na świecie. Przynajmniej dla mnie. Inni nie są ważni
-I co, nie będziesz oglądać się za innymi, seksownymi dziewczynami, które na siłę próbują zaciągnąć cię do łóżka ?
-Nie, jeśli ty zrobisz to przed nimi
-Nie zrobię, doskonale o tym wiesz
-Wiem, wiem, dlatego tak bardzo mi się podobasz
-Czyli jak pójdę z tobą do łózka, to mój czar pryśnie?
-Nie, nie w ten sposób. Po prostu jesteś inna
-Ta, to zauważyłam
-Wyjątkowa. Nie uciekaj ode mnie
-To bez sensu Mario. Wszystko jest bez sensu. Nie brnijmy w to dalej
-Ale ja już w tym jestem
-To znaczy ?
-Kocham cię
-Co...co ?
-No nie patrz na mnie tak, jakbym ci chomika naleśnikiem zabił. To co słyszałaś, zakochałem się. Jak debil. Wariuję
-Nie możesz mnie kochać...
-Ale kocham. I dlatego nie pozwolę ci odejść. I dla mnie jesteś księżniczką. Moją kochaną, ale pikantną księżniczką
-Nie wiem Mario...ja nie wiem czy potrafię się zaangażować
-Skoro ja, największy idiota w całym tym kraju, potrafię to zrobić, to ty też - uśmiechnął się - A jeśli uciekniesz, to będę za tobą jeździł, nawet do Australii za tobą polecę. Ale na Syberię nie uciekaj, co ? Bo nie lubię zimna
-Jesteś idiotą Mario - zaśmiała się - Przytul mnie
-Czyli też mnie lubisz ? - objął ją
-Troszkę
-Tak więcej niż troszkę może, co ?
-Tak, że nie pozwalam ci sypiać z innymi
-I tak tego nie robię, ciągle myślę o tobie więc przy innych mi nie staje
-Eh, na co ja się piszę - zaśmiała się
-Na bycie moją księżniczką - pocałował ją w czoło
-Tylko nie spieszmy się z niczym, dobrze ? Powoli
-Wszystko jak zechcesz moja pani
-I burczy mi cholernie w brzuchu, możemy już jechać na tą kolację ?
-Obiecaj, że mi nie uciekniesz
-Nie ucieknę
-No dobrze, to cię wypuszczę i możemy jechać
-W końcu - zaśmiała się i wyszła, trzymając go cały czas za rękę
Nie chcieli afiszować się publicznie ze swoim związkiem, więc unikając dziennikarzy udali się tylnymi drzwiami do samochodu chłopaka. Zamiast do restauracji pojechali prosto do jego domu, spędzając razem miły wieczór. Nereida starała się nie myśleć o przeszłości, a Mario wiedząc jak delikatna jest jego partnerka, w żaden sposób nie naciskał na seks czy inny rodzaj bliskości. Nie wiedział dlaczego dziewczyna ma z tym jakiś problem, ale nie chciał na siłę tego od niej wyciągać. Na razie było po prostu dobrze, więc idealnie, i żadne z nich nie chciało tego psuć i zmieniać.
***
Siedziała roztrzęsiona w karetce, trzymając brata za rękę. Nie pamiętała zbyt wiele z tego, w jaki sposób została uwolniona z rąk mordercy, wciąż jeszcze była zamroczona lekami, które jej podawał. Każdy, nawet najmniejszy ruch budził w niej strach. Tylko dzięki pozycji społecznej Marco, policji udało się przeprowadzić szybką i skuteczną akcję, ujmując tym samym zbrodniarza i wypuszczając przetrzymywane w jego kryjówce dziewczyny.
-To było straszne.... - wyszeptała, kiedy głaskał ją po włosach
-Spokojnie, nigdy już nie będziesz musiała przez to przechodzić, zajmą się tobą...
-Ja boję się nawet zamknąć oczy....
-Wszystko się ułoży, nie pozwolę cię więcej skrzywdzić
-Ja już nie chcę żyć braciszku, zabij mnie, proszę...
-Cii, nawet tak nie mów. Jeszcze wszystko będzie normalnie, tak ?
-To tak bardzo boli...on...on
-Nie mówmy teraz o tym, zaraz będziemy w szpitalu i się tobą zajmą
-Ja nie chciałam tam wsiadać...
-Wiem siostrzyczko, nie przejmuj się tym, to już nie wróci
-On zrobił tyle okropnego tym dziewczynom...i on miał te głowy...
-Zapomnisz o tym, zobaczysz
-Nie Marco, tego nie da się zapomnieć, to było przerażające, obrzydliwe
-Zamknęli go i nikomu więcej nie zrobi już krzywdy
-I on...on chciał mnie mieć i to tak bardzo bolało
-Mieć ?
-On mnie zgwałcił... - wyszeptała
-Młoda, naprawdę nie myśl o tym teraz, to w żaden sposób ci nie uwłaszcza
-On mi odebrał wszystko co ważne....zniszczył mnie
-I teraz ktoś zniszczy jego, ale ty odpoczywaj, proszę
-Nie mam na nic siły - oparła głowę na jego torsie
-Prześpij się
-A będziesz cały czas obok ?
-Tak
-I obiecujesz, że mnie nie zostawisz ?
-Obiecuję
-I obronisz mnie ?
-Tak, odpoczywaj - objął ją ramieniem a dziewczyna, wciąż trzęsąc się ze strachu, z trudem zasnęła.
W szpitalu zostawił ją pod opieką lekarzy, czekając na to co powiedzą mu o jej stanie zdrowia. Nigdy nie widział jej w takiej rozsypce, bał się, czy dziewczyna w ogóle dojdzie do siebie. Nawet nie fizycznie, choć miała na sobie liczne obrażenia, ale przede wszystkim psychicznie. Nie dbał o to jak sam się czuje, i tak wkrótce mieli go wypisać. Nerwowo krążył po korytarzu oczekując na jakiekolwiek wieści. Na krześle, zaraz przy drzwiach izby przyjęć, siedział równie poddenerwowany Martinez. Nie rozmawiał z Reusem, ten wciąż obwiniał go o to, w jakim stanie jest jego siostra. Co jakiś czas ich wrogie spojrzenia się spotykały, dodatkowo podnosząc ciśnienie. Zarówno jeden jak i drugi piłkarz czekali tylko na jedną, kluczową wiadomość. Chcieli tylko usłyszeć, że z Melanie wszystko będzie w porządku. Zamiast tego usłyszeli jej przeraźliwy krzyk, od razu podrywając się z miejsc i nie bacząc na konsekwencję, wpadając do sali, w której się znajdowała. Tego, co tam zobaczyli, nie przewidzieli w żaden sposób....
No to cóż, tak jak zapowiadam tak czynię, wracam ! Nie zawieszałam tego bloga, bo wiedziałam, że koniec końców nie potrafię bez niego i bez was żyć. Przepraszam za tak długą przerwę jak i za to, że mam takie plecy w waszej twórczości. Obiecuję, że wszystko sukcesywnie czytam, nie zawsze mam jednak możliwość komentowania. Dziękuję za wszystkie komentarze i za rosnącą liczbę wyświetleń, jesteście wielcy, naprawdę ! :) Mam nadzieję, że nie zraziłam do siebie wszystkich swoją nieobecnością i ktoś tu jeszcze zagląda. I korzystając z okazji, życzę wszystkim Wesołych Świąt, i sylwestra w iście szampańsko - piłkarskim stylu. Pozdrawiam i ściskam cieplutko : *
PS. Czy wy też nie możecie się już ruszać i boicie się wejść na wagę ? MASAKRA ! Ale bądź co bądź, kocham ten świąteczny okres i magię, jaka temu towarzyszy :) Buziaki : *