Miśki, założyłam drugiego bloga, na którym publikować będę kolejne opowiadanie. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na : http://humbabumba.blogspot.com/ i odsyłam na razie do zakładki "bohaterowie". Jestem ciekawa co o nich jak i o samym pomyśle sądzicie. Myślę, że jeszcze dzisiaj po południu pojawi się tam nowy odcinek. I spokojnie, z tą historią nie planuję się pożegnać, tutaj także wkrótce, być może tego samego dnia, pojawi się nowy rozdział. Mam nadzieję, że z tego nadmiaru i przepychu nie zacznie mieć dość mojej twórczości ! :D
Ściskam i całuje : *
czwartek, 24 lipca 2014
wtorek, 15 lipca 2014
15. " I just want to be a hero..."
Otworzył drzwi od strony pasażera i wziąwszy swoją dziewczynę pod rękę skierował się do drzwi rodzinnego domu. Budynek w niczym nie przypominał jego apartamentowca w centrum. Drobny domek na obrzeżach, otoczony wokół kwiatami tworzył atmosferę ciepła i serdeczności. Nie tętnił bogactwem, lecz ciszą i sielanką, charakterystyczną dla niewielkich wiosek. Mario widział, że Nereida jest zestresowana, więc delikatnie cmoknął ją w skroń, dodając otuchy. Nie obawiał się reakcji mamy, od zawsze była jego najlepszą przyjaciółką, do tego bardzo tolerancyjną
-W końcu jesteście - uśmiechnęła się do nich drobna kobieta, wychodząc im na przeciw - Pierwszy raz punktualnie, nie poznaje cię synku - uściskała go serdecznie - Siadajcie, już podaję obiad - ruchem ręki wskazała na ogrodowy stół, sama szybko kierując się do środka
-Może pójdę jej pomóc ?
-Usiądź, spokojnie, to moja mama, wszystko ma zorganizowane - uśmiechnął się, odsuwając dziewczynie krzesło i masując delikatnie jej ramiona, kiedy usiadła - Nie stresuj się tak, ona nie gryzie. Oddychaj świeżym powietrzem, w Dortmundzie go nie ma - dodał ze śmiechem
-Strasznie mi się tu podoba, taka cisza, spokój....Musiałeś mieć naprawdę cudowne dzieciństwo
-Mama dbała o to, żeby niczego mi nie brakowało. Nie rozglądaj się, mój ojciec nie nadejdzie, nawet go nie znałem - westchnął, zajmując miejsce obok niej
-Ale...
-Tak, tak, wiem, zawsze używałem liczby mnogiej, kiedy mówiłem o rodzicach, ale nie chciałem wyjść na głupka, którego nie chciał nawet własny ojciec
-Nie mów tak - złapała go za rękę - Nawet nie wyobraża sobie co stracił
-Zresztą, nie mam prawa narzekać, ty straciłaś obojgu, a wciąż jesteś silna
-Zniszczyli mi życie, które teraz ty każdego dnia układasz w całość - spojrzała mu głęboko w oczy i delikatnie pocałowała
-Mam nadzieję, że będzie ci smakowało, to ulubiona potrawa mojego dzieciaka - starsza kobieta wyłoniła się zza pleców Mario i zmierzwiła mu włosy, podając do stołu
-Ma pani śliczny ogród
-Dziecko, nie paniuj mi tu, jesteś dziewczyną mojego skarbu, traktuję cię jak rodzinę - uśmiechnęła się serdecznie - Jestem po prostu Hellen
-Cieszę się, że mogę w końcu poznać bohaterkę mojego mężczyzny. Wiele mi o pani...tj tobie opowiadał
-Mam nadzieję, że nie o pulpetach, które tak w niego wciskałam
-Maamo, nie mów o nich, wciąż mam odruch wymiotny na samą myśl - roześmiał się
-W końcu sobie znalazłeś normalną dziewczynę, spokojnie kochana, nie musisz chować tatuaży, wolę to niż wystające żebra jego byłych
-Mamo !
-No co, co, nie krzycz na mnie, myśli że jak karierę zrobił, to głos na matkę podnosić może, pf - uśmiechnęła się - Zostaniecie chociaż na kilka dni ?
-Jutro rano mam trening, wieczorem muszę być w Dortmundzie
-Całkiem o matce zapomniał, tylko mu ta piłka w głowie
-Ciebie mamusiu kocham bardziej
-Tylko tak mówisz, ale kop sobie, kop. Co u mojego drugiego dziecka ?
-Melanie wróciła całkiem do normalności, więc jest szczęśliwy
-Też przydałaby mu się jakaś normalna kobieta, a nie ta rozpieszczona dziewuszka u boku
-Ostatnio miał dużo na głowie, nie ma czasu na dziewczyny
-Wy wszyscy wiecznie czymś zajęci. Dba o ciebie chociaż ten mój syn czy cię tylko wykorzystuje biedną?
-Dba. Jest najwspanialszym mężczyzną, jakiego poznałam. W pewnym sensie uratował mi życie - uśmiechnęła się
-Czyli nie wychowałam go tak źle, to dobry chłopak, czasem tylko trzeba go na ziemię sprowadzać
-Mieszka pani tutaj sama ?
-Tak, ale to mała wieś, każdy każdego zna, wciąż ktoś mnie odwiedza
-Jeśli chcesz...- zaczęła nieśmiało - Eh, pomyślałam, że może wybierzemy się jutro razem na mecz Mario ?
-Ej, nie, będę się podwójnie stresował
-I podwójnie zdobywał bramki kochanie. Chętnie spędzę więcej czasu z twoją mamą, może poznam jakieś twoje mroczne sekrety z dzieciństwa - zaśmiała się
-No dobrze, w sumie byłoby mi wtedy tak milutko i cieplutko na sercu. Przyślę po ciebie kierowcę o 15 jakoś, hm ?
-Nie trzeba, ja chętnie sama po nią przyjadę, i tak nie mam jutro nic do roboty
-Złotą tą kobietę masz, złotą, w końcu nie muszę się o ciebie zamartwiać bo wiem, że o ciebie zadba. Możesz się jej oświadczyć, chociaż znając ciebie to z 10 lat będzie musiała pewnie czekać
-Wcale nie, ej. Poza tym to ma być wyjątkowa chwila, niespodziewana
-No i nie jesteśmy długo razem, mamy jeszcze czas
-Ja i tak wiem, że będziesz jego żoną. Ale to dobrze, dobrze, może jakimś cudem doczekam się jednak wnuków
-Mamo, galopujesz strasznie
-Oj no, stara się już robię, nudzę się tu, mógłbyś w końcu coś zadziałać w tym łóżku
-Nie słuchaj tej kobiety, naprawdę, słońce mocno jej musiało przygrzać
-A, właśnie, wcześniej wspomniałaś coś o dzieciństwie, może chciałabyś ze mną oglądnąć jego zdjęcia ? Mam mnóstwo albumów, przeglądam je wieczorami
-Bardzo chętnie
-Mamo, niee
-Ty kochanie nie masz nic do gadania, zajmij się czymś, albo trawnik mi w końcu skoś - uśmiechnęła się, biorąc Nereidę za rękę i kierując się w nią do środka. Goetze ze śmiechem pokręcił głową. Nie spodziewał się, że ich pierwsze spotkanie tak dobrze pójdzie. Nereida zdecydowanie przypadła do gustu jego mamie a on nie musiał się już martwić o to, czy znajdą wspólny język. Nie chcąc przeszkadzać w ich integracji, skierował się do szopy, w poszukiwaniu kosiarki. Siłując się z wyciągnięciem maszyny, obserwował przez płot jego wieloletnią sąsiadkę. Była od niego rok młodsza i w dzieciństwie spędzali razem każdą wolną chwilę. W liceum byli nawet parą, ale dziewczyna zniknęła bez słowa na kilka miesięcy przed końcem roku. Miał do niej żal, że wyjechała i nawet się nie pożegnała. Nie widział jej od tamtej pory, w sumie prawie ponad 3 lata. Razem z siostrą i kierowcą przenosiła z taksówki walizki. Odstawił kosiarkę i podszedł bliżej. Chciał krzyknąć jej imię, aby się przywitać, ale uprzedził go kilkuletni chłopiec, rzucający jej się w ramiona, wołając przy tym mamo. Dziecko na oko miało jakoś ponad 2, może 3 lata i łudząco przypominało małego Mario. Czyżby to ciąża była powodem wyjazdu dziewczyny ? Jeśli tak, to Mario Goetze właśnie stał i obserwował nie tylko jej, ale także i swojego własnego syna.
***
Przekręcał się z boku na bok, usiłując zlekceważyć szmery dobiegające z kuchni. Kiedy hałas robił się coraz większy, zerwał się z łóżka i ostrożnie skierował na dół. Widocznie zapomniał zamknąć okno i jakiś kot dostał się przez nie do środka. Mijając garderobę zobaczył swoje odbicie w lustrze, na którym chwile później pojawił się krwawy napis "MORDERCA". Przerażony wybiegł na korytarz, rozglądając się wokół. Wcześniej białe ściany, ociekały teraz czerwonymi stróżkami krwi. Wpadł z krzykiem do kuchni, nerwowo przeszukując szafki. Oparł się o blat, przytrzymując w ręku nóż. Czarne cienie wirowały wokół a wiatr otwierał swoją siłą wszystkie okna i drzwi. Zjawy były coraz bliżej a każda z nich przeobrażała się w postać małej, zakrwawionej dziewczynki, wołającej o pomoc.
-Marco ! Marco, obudź się, to tylko zły sen
-Hm ? - wymamrotał jeszcze na wpół przytomny, porywając się do pozycji siedzącej
-Zacząłeś krzyczeć przez sen
-Ta...miałem koszmar
-Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha. Idź pod prysznic, cały się zgrzałeś przez to
-Przepraszam, idź się połóż, dopiero co wyszłaś ze szpitala
-Przyniosę ci szklankę z wodą. Już w porządku ?
-Tak, nic się nie dzieje, głupi sen. Wracaj do siebie
-Mogę przy tobie posiedzieć, jeśli chcesz
-Nie, nie trzeba. Pójdę się wykąpać, zimna woda dobrze mi zrobi
-Może masz gorączkę ? Pewnie przeziębiłeś się na treningu
-Mówiłem już, nic mi nie jest, idź spać, nie panikuj tak siostrzyczko - wymusił uśmiech i szybko skierował się do łazienki. Od razu wszedł pod prysznic, ustawiając gęsty strumień, zimnej wody, spływającej po jego głowie i rozgrzanym ciele. Koszmar sprzed miesięcy znów powrócił, dokładnie w takiej samej postaci jak zwykle. Im dłużej tłumił w sobie mroczny sekret, tym bardziej ten niszczył go od środka. Nie było żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji. Jeśli się przyzna, zaprzepaści całą swoją karierę. Jeśli zaś tego nie zrobi, wyrzuty sumienia zjedzą go od środka. Sprawa powoli zmierzała ku końcowi, śledczy pozbawieni dowodów jak najszybciej chcieli pozostawić ją niewyjaśnioną, mając na głowie istotniejsze sprawy. Z prawnego punktu widzenia nic nie było mu już w stanie zagrozić. Wciąż odsuwał od siebie myśl od zbrodni, ale ta jak bumerang powracała w postaci upiornych koszmarów sennych. Sam nie widząc dlaczego, poczuł nagle chęć spotkania z Leną, przybraną siostrą dziewczynki z wypadku. Musiał się jej w końcu przyznać, że to własnie on jest tym znanym piłkarzem, którego dziecko tak uwielbiało a bajka o kuzynie to zwykła bujda. Jakoś jej to wytłumaczy, ryzyko, że kobieta nabierze jakichkolwiek podejrzeń jest znikome. Poza tym od dziecka wierzył w przeznaczenie, skoro los postawił ją na jego drodze, niosło to za sobą jakiś szczególny, być może wielki cel. Wrócił do łóżka, wysyłając do Kawęckiej wiadomość, z prośbą o spotkanie. To była jedyna szansa na powrót do normalności i zamierzał ją wykorzystać. Uśpi w końcu gryzące go wyrzuty sumienia, których później nie rozbudzi nawet najgłośniejszy krzyk serca.
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i za to, że wciąż ze mną jesteście. Zamiast się tłumaczyć z ponownie długiej nieobecności i krótkiego rozdziału, za co oczywiście ponownie przepraszam, napiszę tylko jedno, najważniejsze stwierdzenie, licząc, że te mistrzostwa dostarczyły wam równie pięknych emocji co mi :
Deutschland Weltmeister 2014 ! ! ! < 3
-W końcu jesteście - uśmiechnęła się do nich drobna kobieta, wychodząc im na przeciw - Pierwszy raz punktualnie, nie poznaje cię synku - uściskała go serdecznie - Siadajcie, już podaję obiad - ruchem ręki wskazała na ogrodowy stół, sama szybko kierując się do środka
-Może pójdę jej pomóc ?
-Usiądź, spokojnie, to moja mama, wszystko ma zorganizowane - uśmiechnął się, odsuwając dziewczynie krzesło i masując delikatnie jej ramiona, kiedy usiadła - Nie stresuj się tak, ona nie gryzie. Oddychaj świeżym powietrzem, w Dortmundzie go nie ma - dodał ze śmiechem
-Strasznie mi się tu podoba, taka cisza, spokój....Musiałeś mieć naprawdę cudowne dzieciństwo
-Mama dbała o to, żeby niczego mi nie brakowało. Nie rozglądaj się, mój ojciec nie nadejdzie, nawet go nie znałem - westchnął, zajmując miejsce obok niej
-Ale...
-Tak, tak, wiem, zawsze używałem liczby mnogiej, kiedy mówiłem o rodzicach, ale nie chciałem wyjść na głupka, którego nie chciał nawet własny ojciec
-Nie mów tak - złapała go za rękę - Nawet nie wyobraża sobie co stracił
-Zresztą, nie mam prawa narzekać, ty straciłaś obojgu, a wciąż jesteś silna
-Zniszczyli mi życie, które teraz ty każdego dnia układasz w całość - spojrzała mu głęboko w oczy i delikatnie pocałowała
-Mam nadzieję, że będzie ci smakowało, to ulubiona potrawa mojego dzieciaka - starsza kobieta wyłoniła się zza pleców Mario i zmierzwiła mu włosy, podając do stołu
-Ma pani śliczny ogród
-Dziecko, nie paniuj mi tu, jesteś dziewczyną mojego skarbu, traktuję cię jak rodzinę - uśmiechnęła się serdecznie - Jestem po prostu Hellen
-Cieszę się, że mogę w końcu poznać bohaterkę mojego mężczyzny. Wiele mi o pani...tj tobie opowiadał
-Mam nadzieję, że nie o pulpetach, które tak w niego wciskałam
-Maamo, nie mów o nich, wciąż mam odruch wymiotny na samą myśl - roześmiał się
-W końcu sobie znalazłeś normalną dziewczynę, spokojnie kochana, nie musisz chować tatuaży, wolę to niż wystające żebra jego byłych
-Mamo !
-No co, co, nie krzycz na mnie, myśli że jak karierę zrobił, to głos na matkę podnosić może, pf - uśmiechnęła się - Zostaniecie chociaż na kilka dni ?
-Jutro rano mam trening, wieczorem muszę być w Dortmundzie
-Całkiem o matce zapomniał, tylko mu ta piłka w głowie
-Ciebie mamusiu kocham bardziej
-Tylko tak mówisz, ale kop sobie, kop. Co u mojego drugiego dziecka ?
-Melanie wróciła całkiem do normalności, więc jest szczęśliwy
-Też przydałaby mu się jakaś normalna kobieta, a nie ta rozpieszczona dziewuszka u boku
-Ostatnio miał dużo na głowie, nie ma czasu na dziewczyny
-Wy wszyscy wiecznie czymś zajęci. Dba o ciebie chociaż ten mój syn czy cię tylko wykorzystuje biedną?
-Dba. Jest najwspanialszym mężczyzną, jakiego poznałam. W pewnym sensie uratował mi życie - uśmiechnęła się
-Czyli nie wychowałam go tak źle, to dobry chłopak, czasem tylko trzeba go na ziemię sprowadzać
-Mieszka pani tutaj sama ?
-Tak, ale to mała wieś, każdy każdego zna, wciąż ktoś mnie odwiedza
-Jeśli chcesz...- zaczęła nieśmiało - Eh, pomyślałam, że może wybierzemy się jutro razem na mecz Mario ?
-Ej, nie, będę się podwójnie stresował
-I podwójnie zdobywał bramki kochanie. Chętnie spędzę więcej czasu z twoją mamą, może poznam jakieś twoje mroczne sekrety z dzieciństwa - zaśmiała się
-No dobrze, w sumie byłoby mi wtedy tak milutko i cieplutko na sercu. Przyślę po ciebie kierowcę o 15 jakoś, hm ?
-Nie trzeba, ja chętnie sama po nią przyjadę, i tak nie mam jutro nic do roboty
-Złotą tą kobietę masz, złotą, w końcu nie muszę się o ciebie zamartwiać bo wiem, że o ciebie zadba. Możesz się jej oświadczyć, chociaż znając ciebie to z 10 lat będzie musiała pewnie czekać
-Wcale nie, ej. Poza tym to ma być wyjątkowa chwila, niespodziewana
-No i nie jesteśmy długo razem, mamy jeszcze czas
-Ja i tak wiem, że będziesz jego żoną. Ale to dobrze, dobrze, może jakimś cudem doczekam się jednak wnuków
-Mamo, galopujesz strasznie
-Oj no, stara się już robię, nudzę się tu, mógłbyś w końcu coś zadziałać w tym łóżku
-Nie słuchaj tej kobiety, naprawdę, słońce mocno jej musiało przygrzać
-A, właśnie, wcześniej wspomniałaś coś o dzieciństwie, może chciałabyś ze mną oglądnąć jego zdjęcia ? Mam mnóstwo albumów, przeglądam je wieczorami
-Bardzo chętnie
-Mamo, niee
-Ty kochanie nie masz nic do gadania, zajmij się czymś, albo trawnik mi w końcu skoś - uśmiechnęła się, biorąc Nereidę za rękę i kierując się w nią do środka. Goetze ze śmiechem pokręcił głową. Nie spodziewał się, że ich pierwsze spotkanie tak dobrze pójdzie. Nereida zdecydowanie przypadła do gustu jego mamie a on nie musiał się już martwić o to, czy znajdą wspólny język. Nie chcąc przeszkadzać w ich integracji, skierował się do szopy, w poszukiwaniu kosiarki. Siłując się z wyciągnięciem maszyny, obserwował przez płot jego wieloletnią sąsiadkę. Była od niego rok młodsza i w dzieciństwie spędzali razem każdą wolną chwilę. W liceum byli nawet parą, ale dziewczyna zniknęła bez słowa na kilka miesięcy przed końcem roku. Miał do niej żal, że wyjechała i nawet się nie pożegnała. Nie widział jej od tamtej pory, w sumie prawie ponad 3 lata. Razem z siostrą i kierowcą przenosiła z taksówki walizki. Odstawił kosiarkę i podszedł bliżej. Chciał krzyknąć jej imię, aby się przywitać, ale uprzedził go kilkuletni chłopiec, rzucający jej się w ramiona, wołając przy tym mamo. Dziecko na oko miało jakoś ponad 2, może 3 lata i łudząco przypominało małego Mario. Czyżby to ciąża była powodem wyjazdu dziewczyny ? Jeśli tak, to Mario Goetze właśnie stał i obserwował nie tylko jej, ale także i swojego własnego syna.
***
Przekręcał się z boku na bok, usiłując zlekceważyć szmery dobiegające z kuchni. Kiedy hałas robił się coraz większy, zerwał się z łóżka i ostrożnie skierował na dół. Widocznie zapomniał zamknąć okno i jakiś kot dostał się przez nie do środka. Mijając garderobę zobaczył swoje odbicie w lustrze, na którym chwile później pojawił się krwawy napis "MORDERCA". Przerażony wybiegł na korytarz, rozglądając się wokół. Wcześniej białe ściany, ociekały teraz czerwonymi stróżkami krwi. Wpadł z krzykiem do kuchni, nerwowo przeszukując szafki. Oparł się o blat, przytrzymując w ręku nóż. Czarne cienie wirowały wokół a wiatr otwierał swoją siłą wszystkie okna i drzwi. Zjawy były coraz bliżej a każda z nich przeobrażała się w postać małej, zakrwawionej dziewczynki, wołającej o pomoc.
-Marco ! Marco, obudź się, to tylko zły sen
-Hm ? - wymamrotał jeszcze na wpół przytomny, porywając się do pozycji siedzącej
-Zacząłeś krzyczeć przez sen
-Ta...miałem koszmar
-Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha. Idź pod prysznic, cały się zgrzałeś przez to
-Przepraszam, idź się połóż, dopiero co wyszłaś ze szpitala
-Przyniosę ci szklankę z wodą. Już w porządku ?
-Tak, nic się nie dzieje, głupi sen. Wracaj do siebie
-Mogę przy tobie posiedzieć, jeśli chcesz
-Nie, nie trzeba. Pójdę się wykąpać, zimna woda dobrze mi zrobi
-Może masz gorączkę ? Pewnie przeziębiłeś się na treningu
-Mówiłem już, nic mi nie jest, idź spać, nie panikuj tak siostrzyczko - wymusił uśmiech i szybko skierował się do łazienki. Od razu wszedł pod prysznic, ustawiając gęsty strumień, zimnej wody, spływającej po jego głowie i rozgrzanym ciele. Koszmar sprzed miesięcy znów powrócił, dokładnie w takiej samej postaci jak zwykle. Im dłużej tłumił w sobie mroczny sekret, tym bardziej ten niszczył go od środka. Nie było żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji. Jeśli się przyzna, zaprzepaści całą swoją karierę. Jeśli zaś tego nie zrobi, wyrzuty sumienia zjedzą go od środka. Sprawa powoli zmierzała ku końcowi, śledczy pozbawieni dowodów jak najszybciej chcieli pozostawić ją niewyjaśnioną, mając na głowie istotniejsze sprawy. Z prawnego punktu widzenia nic nie było mu już w stanie zagrozić. Wciąż odsuwał od siebie myśl od zbrodni, ale ta jak bumerang powracała w postaci upiornych koszmarów sennych. Sam nie widząc dlaczego, poczuł nagle chęć spotkania z Leną, przybraną siostrą dziewczynki z wypadku. Musiał się jej w końcu przyznać, że to własnie on jest tym znanym piłkarzem, którego dziecko tak uwielbiało a bajka o kuzynie to zwykła bujda. Jakoś jej to wytłumaczy, ryzyko, że kobieta nabierze jakichkolwiek podejrzeń jest znikome. Poza tym od dziecka wierzył w przeznaczenie, skoro los postawił ją na jego drodze, niosło to za sobą jakiś szczególny, być może wielki cel. Wrócił do łóżka, wysyłając do Kawęckiej wiadomość, z prośbą o spotkanie. To była jedyna szansa na powrót do normalności i zamierzał ją wykorzystać. Uśpi w końcu gryzące go wyrzuty sumienia, których później nie rozbudzi nawet najgłośniejszy krzyk serca.
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i za to, że wciąż ze mną jesteście. Zamiast się tłumaczyć z ponownie długiej nieobecności i krótkiego rozdziału, za co oczywiście ponownie przepraszam, napiszę tylko jedno, najważniejsze stwierdzenie, licząc, że te mistrzostwa dostarczyły wam równie pięknych emocji co mi :
Deutschland Weltmeister 2014 ! ! ! < 3
Subskrybuj:
Posty (Atom)