-Żółtodzioby dzięciole ! - stanęła między Marco a Leną jego siostra - Musimy porozmawiać
-Koniecznie teraz ? - skrzywił się, będąc złym, że przerwała mu w kluczowym momencie
-Później ją przelecisz, musimy pogadać
-Nikogo nie chcę przelecieć !
-No tak, zapomniałem, że masz impotencję. W przeciwieństwie do Mario - westchnęła
-Słucham ?
-Spałem z twoją siostrą - rzucił prosto z mostu jego przyjaciel
-I zrobił mi dziecko
-Stop, stop, powoli ! To mało śmieszny żart, wiecie ? Poza tym, jestem teraz zajęty
-Stawiasz randkę ponad dobro własnej siostry ? - skrzyżowała obrażona ręce - O wszystkim powiem mamie
-Mieliście na zakupach być
-Właśnie wróciliśmy
-Szybko wam poszło
-Ludzie, z kim ja pracuję - westchnęła - O dniu nocnych promocji to ty słyszałeś ?
-Nie, ale skoro spędziliście razem noc i ze sobą spaliście to świetnie, ale raczej nie zaszłaś od razu w ciążę
-Spałam z nim na imprezie u Piszczka !
-Jesteś za młoda na seks
-Na ciążę też - dorzucił Mario
-Ty się lepiej nie odzywaj. Możecie mi powiedzieć o co w końcu chodzi ?
-Brzuch, dziecko, plemnik, mam wyliczać dalej ? Zresztą, sam sobie zobacz - podała mu swój test
-No i ?
-Negatywny !
-Więc nie jesteś w ciąży
-Jak to nie jestem w ciąży, oczywiście że jestem w ciąży
-Negatywny wynik oznacza brak ciąży, przeczytaj sobie
-Czyli...nie ma żadnej ciąży ?
-Nie. Ale i tak jestem wściekły, że uprawiałaś seks z moim najlepszym przyjacielem
-Nie spałam z nim. Jest za brzydki. No i gruby, ma większy tyłek niż Beyoncé
-Nie jestem gruby. To są mięśnie, tylko nie potrafię ich napiąć. Poza tym każdy chce mieć taki tyłek jak ona. I ma zajebiste cycki, w przeciwieństwie do ciebie
-Z moimi cyckami wszystko w porządku !
-To dlaczego w ogóle ich nie nosisz ? Zgubiłaś na zakupach?
-Ha ha ha, no uśmiałam się z tej ciętej riposty, naprawdę
-Ale spokojnie, mam dla ciebie dobrą radę. Wyluzuj miednice to ci urosną cyce
-Odpierwiastkuj się ode mnie ty ilorazie nieparzysty bo jak cię zlogarytmuje to ci zbiór zębów wyjdzie poza nawias !
-Tak właściwie, to mam szparkę między zębami, więc twoje równanie i tak nic nie da...
-Tak mądre masz przemyślenia, że chyba kącik filozoficzny powinieneś założyć. Szkoda by taki potencjał przeszedł bez echa
-Moja potencja nigdy nie będzie miała związku z twoją szparką, nie licz na to
-O czym ty do mnie teraz mówisz, co ?
-Nasza dalsza konwersacja nie ma najmniejszego sensu merytorycznego albowiem egzystujesz w zbyt płytkim brodziku intelektualnym, a twoja elokwencja nie jest adekwatna do mojej erudycji , co koliduje z moimi imperatywami
-Błysnąłeś jak chrząstka w salcesonie. Sam to wymyśliłeś ?
-Skończ gadać bo ci się zęby spocą
-Marco, on mi cały czas dokucza !
-Pogadaj do rynny, będzie większe echo. Poza tym, nie dokuczam. Po prostu jesteś zbyt tępa, żeby zrozumieć to, co przed chwilą do ciebie powiedziałem
-Zamknijcie się, po prostu się zamknijcie ! - krzyknął Marco a oni spojrzeli na niego z minami obrażonych, rozkapryszonych dzieci - Świetnie, skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy, chciałabym wrócić do rozmowy z...Lena ? Gdzie ona zniknęła ?
-Poszła sobie zaraz po tym, jak was rozdzieliłam
-Eh, świetnie. Wszystko potraficie zepsuć - westchnął - Mario do domu, Melanie razem za mną, już. Jak z dziećmi - przewrócił oczami, łapiąc taksówkę - Widzimy się na treningu Goetze - rzucił do przyjaciela i odjechał wraz z siostrą.
***
Mario szybkim truchtem skierował się w stronę swojego domu. Melanie wyjątkowo działała mu na nerwy, musiał wszystko jakoś odreagować. Źle znosił kłótnie z przyjacielem, Reus był dla niego jak starszy brat. Ostatnio coraz trudniej było się im dogadać, zdecydowanie powinni spędzić sam na sam trochę czasu. Poza tym Goetze nie znosił samotności, wręcz panicznie się jej bał. Żył tylko wśród ludzi i dla ludzi, czerpał radość z rozmowy z innymi. Większość odbierała go jako niepoważnego, wręcz zbyt luźno podchodzącego do życia dzieciaka, ale on po prostu nie miał dla kogo dojrzeć czy się ustatkować. Odpowiadało mu chwytanie dnia czy kilka jednorazowych, głównie nocnych przygód, nie wyobrażał sobie jeszcze u swojego boku żony, a tym bardziej dziecka. Cieszył się, że młoda jednak nie była w ciąży, nie sprawdziłby się w roli ojca. A tak, dalej może korzystać z życia, wmawiając sobie, że brak dziewczyny nie jest dla niego uciążliwy.
Zdyszany dobiegł pod bramę dużej rezydencji. Wpisał kod dostępu i wszedł do środka, już w drzwiach zrzucając z siebie delikatnie przepoconą koszulkę.
-Seksownie panie Goetze - usłyszał gwizdy z salonu
-Czymże zawdzięczam sobie twą wizytę szanowny Robercie i jego przyjacielu o beznadziejnym nazwisku ? - zaśmiał się, rozkładając wygodnie na fotelu
-Ej, z moim nazwiskiem wszystko w porządku
-S..z..s..nie, nie wypowiem - zaśmiał się - Widzę, że się sami obsłużyliście - ruchem głowy wskazał na butelki z piwami, które trzymali w dłoniach
-A no pozwoliłem sobie - wyszczerzył się dumnie Robert - Tylko ktoś tak inteligentny jak ty ustawia sobie jako szyfr numer swojej koszulki i datę urodzenia
-Inaczej bym nie zapamiętał - oburzył się
-Mniejsza o to. Przybywamy do ciebie w ważnej, konkretnej sprawie
-Co, powróżyć wam mam ? - roześmiał się
-Prawie. Jako, że jesteś specjalistą w dziedzinie kobiet i żadna z nich nigdy, ale to nigdy ci się nie oprze, bo jesteś jakże wspaniały i w ogóle, mamy do ciebie prośbę...
-Zaczyna mi się podobać - wyszczerzył się, zacierając ręce - No więc który ma problem ze swoim życiem erotycznym kotenieńki ?
-Żaden. Po prostu Wojtek został dzisiaj odrzucony przez jego kobiecy ideał. I chce, żebyś mu pomógł
-Wcale nie, poradzę sobie
-Gdybyś sobie radził, to nie zostałbyś olany
-Nikt mnie nie olał, ona po prostu spieszyła się na zajęcia
-Co to za dziewczyna ?
-Wiem tyle, że jest studentką medycyny
-Inteligentna, oczytana, większość dnia spędza w książkach, kiedy wyjdzie już na imprezę to wraca na kolanach. Totalnie niewyżyta, w łóżku dominuje, czasem wręcz agresywna, a ty musisz uciekać przed jej skalpelem. Dużo żartuje z męskiego przyrodzenia, zna jego dokładną budowę, podczas seksu opisuje anatomię twojego ciała, zamiast jęczeć wykrzykuje poszczególne części, bardzo trudno ją zaspokoić, następnego dnia znika na egzamin, ale potrafi docenić twój kunszt i zawsze wraca
-Ty jesteś nienormalny - roześmiał się Robert - I do każdej panienki potrafisz dobrać taką dokładną charakterystykę ?
-Większość. Jak skończę piłkarską karierę, chyba zostanę ekspertem do spraw kobiet
-Świetnie, ale ja nie chcę wiedzieć, jaka jest w łóżku, tylko chcę, żeby ona chciała do tego łózka ze mną pójść - westchnął Wojtek - Więc ?
-To nie takie trudne. Przede wszystkim musisz jechać pod jej wydział, ci z medycyny mają duży campus, łatwo go odnaleźć, w samym centrum. Poczekać na nią z kwiatami, najlepiej herbaciane róże, one mają do takich słabość. Zaproś ją w przerwie na kawę, ale nie wybieraj kawiarni, one lubią same decydować i kontrolować sytuację. Potem umów się z nią na wieczór, będzie się opierać, udawać niedostępną, ale jeśli kosmyk swych niesfornych włosów założy za ucho, to znak, że tylko się zgrywa. Jeśli powie nie, nie wykonując przy tym żadnych gestów, to znak, że jesteś na straconej pozycji. Albo ma faceta, albo jesteś brzydki i jej się nie podobasz. Ale jesteś piłkarzem, więc jesteś od razu na wygranej pozycji. No i mów jej dużo komplementów, na uczelni zbyt wiele nie obija się o ich uszy. Podkreślaj to, że ma wspaniałą figurę, ale nigdy nie wspominaj o cyckach, bo uzna cię za zboczeńca. Nawet jeśli większość tego, co ci powie, jest dla ciebie zupełnie niezrozumiała, a będzie taka, to nic, uśmiechaj się i pokazuj jej, że jest bardzo mądra i ją przez to podziwiasz. Wspomnij też o tym, że pracowałeś kiedyś jako wolontariusz w szpitalu i bardzo bolało cię cierpienie tych wszystkich dzieci. Ubolewaj nad niemiecką służbą zdrowia, powtarzając że lekarze są wciąż bardzo niedoceniani i powinno się to zmienić. No a na koniec zaproponuj jej, że pomożesz jej z nauką do egzaminów w zamian za to, że da ci szansę na kolejne spotkanie. Wybierz elegancką restaurację, a nie jakiś głośny klub techno...
-Dobra, tyle, już ogarniam - zaśmiał się Wojtek
-I nie śmiej się lepiej przy niej, trochę masz koński ten śmiech
-Ej !
-Spokojnie, żartowałem. Ale idź już, zajęcia kończą się im za 10 minut, lepiej, żebyś zdążył, bo ci ucieknie
-Poważnie mówisz?
-Jak nigdy w życiu
-Trzymajcie kciuki. Jak mi się uda, to postawię ci piwo !
-No ty mi postawisz piwo, ona postawi ci...
-Nie kończ ty zboczeńcu ! - roześmiał się - Robert, zajmij się sobą ! - rzucił jeszcze z korytarza i szybko wyszedł z domu, udając się na poszukiwanie swojej ukochanej.
-Mówił ci ktoś kiedyś Mario, że jesteś nienormalny, co ? - poklepał go po ramieniu Lewandowski
-Obiło mi się to i owo o uszy
-Jak kiedykolwiek będę miał problemy z żoną, od razu się do ciebie zgłoszę, naprawdę
-Mój gabinet stoi otworem
-No przy mojej żonie oby nic innego nie stało - roześmiał się
-A mówią, że to ja jestem zboczony
-Kogo tu niesie ? - wychylił się Robert, słysząc że ktoś wchodzi do środka
-Mario ... - w salonie zjawiła się przerażona Melanie - Stało się coś strasznego...
-To znowu jakiś głupi kawał ?
-Marco...bo...on...szpital...
-Jaki szpital ? ! - poderwał się z miejsca
-Mój brat miał wypadek, walczy w szpitalu o życie.... - wybuchnęła płaczem, trzęsąc się z przerażenia
-Ej...spokojnie - niepewnie ją objął - Już do niego jedziemy ... - wziął kluczyki do samochodu i razem z przebywającą w jego mieszkaniu dwójką, szybko pojechał do szpitala, licząc na to, że siostra Reusa histeryzuje a z jego przyjacielem wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nawet nie przeczuwał, jak bardzo się mylił i jak ciężki okres będzie miał przed sobą.
No to oddaję w wasze ręce kolejny rozdział :) Dziękuję za wszystkie komentarze i za rosnącą wciąż liczbę obserwatorów. Przepraszam z góry za moje opóźnienia z komentowaniem waszych rozdziałów, ale obiecuję, że wszystko skrupulatnie czytam i nadrabiam. Jeśli ktoś z kolei czyta moje wypociny, niech zostawi po sobie ślad, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać i aby weny było aż nadmiar. Tymczasem pozdrawiam, ściskam i jeszcze raz mega, mega dziękuję że tu jesteście < 3 :*
czwartek, 22 sierpnia 2013
piątek, 16 sierpnia 2013
4. 'Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.'
Mario nerwowo krążył po pokoju, z niedowierzaniem obserwując wynik na teście. Tego się zupełnie nie spodziewał, był za młody na bycie ojcem, a już na pewno na rodzicielstwo u boku Melanie. Dziewczyna miała dopiero osiemnaście lat, nie nadawała się do opieki nad dzieckiem. Poza tym była siostrą Marco, a to narażało ich długoletnią przyjaźń na kategoryczny rozpad.
-Dziury w podłodze sobie zrobisz - westchnęła, przeglądając znudzona modowy katalog
-Lepsze to niż dziury w mózgu
-Panikujesz strasznie
-Jesteś w ciąży !
-O czym ty mówisz ?
-No wpadliśmy…
-Chyba w krzaki
-Uprawialiśmy seks w krzakach ?
-Nie idioto, w sypialni
-To o co ci chodzi?
-No mówi się, wpadłaś jak dziwka w krzaki
-Nie, mówi się „ wpadłaś jak śliwka w kompot”
-Kompot, dziwka, jedno i to samo. Więc ? Po co to przerażenie ?
-No spójrz – podał jej test – Widzisz ?
-No widzę. I co ?
-Uśmiecha ci się bycie mamuśką ?
-Nie, a dlaczego mam być ?
-Pisze tu NEGATYWNY ! – przeliterował
-Więc ?
-Więc jesteś w ciąży
-Tak ?
-No a jak myślisz?
-No pisze, że negatywny
-Właśnie. Negatywny, jesteś w ciąży
-No w sumie…trochę negatywnie, że miałabym być w ciąży. Myślisz, że pozytywny oznacza, że nie jestem ?
-Myśl czasem. Optymistyczna wersja to jaka wersja ?
-No jak coś jest pozytywne to jest w sumie fajne i dobre….
-A co jest dla nas dobre i pozytywne ?
-No brak ciąży
-A co jest złe i negatywne ?
-No ciąża
-Więc…. ?
-Ja pierdziele….jestem w ciąży – usiadła na podłodze
-Brawo za spostrzegawczość
-I co teraz zrobimy ?
-Musimy jakoś pogadać z Marco
-Przecież on nas zabije
-Trzeba było o tym myśleć, zanim wskoczyłaś mi do łóżka
-Może mnie tam zaciągnąłeś ?
-Nie, bo jesteś brzydka
-A ty masz krzywe nogi
-Jestem piłkarzem, moje nogi kosztują więcej niż ten dom
-Bo beznadziejny jest, widać że sam aranżowałeś.
-Chodziłem kiedyś ze światowej sławy panią architekt, to ona się tym zajmowała
-No tak, zapomniałam że za wszystko płacisz seksem. Szowinistyczna świnia !
-Ty w ogóle wiesz co to znaczy ?
-Cokolwiek to znaczy, miało cię obrazić
-Mam zbyt wysoką samoocenę. Jak się urodziłem, to w moich dokumentach przykleili znaczek o wysokiej jakości
-Powinni zacząć nazywać cię biedronka !
-Nie mam tylu kropek co ty piegusko
-Ale masz hasło reklamowe : „Wysoka jakość w niskiej cenie”
-Ciebie i za darmo nikt by nie chciał
-Znajomi mówią mi, że jestem ładna
-Ta, chyba ci z kręgu dla niewidomych
-Nie znasz się
-Co robimy z dzieckiem ?
-No raczej nie pójdziesz się z nim pobawić, skoro mam go w macicy
-Pójdziemy do ginekologa
-Po co ? Położę się a ty mi zaglądniesz i powiesz co widzisz
-Czym ?
-No nie wiem, ręką ?
-Nie będę w tobie grzebał jak w koszyku
-Po prostu sprawdzisz, czy coś się tam rusza. No i będziesz miał okazję, żeby po raz pierwszy dotknąć swoje dziecko
-Przecież się tak nie da
-Skąd wiesz ? Nie byłeś nigdy w ciąży. Wyobrazisz sobie, że to jak losowanie grup do ligi mistrzów. Ręka w koszyk, zamieszać kuleczki i wyciągnąć jedną. Tj no, w tym wypadku nie wyciągaj, po prostu krzyknij, że trafiłeś
-Co, jeśli nie trafię i się zgubię?
-Jej, jaki ty nie myślisz. Mam tam tylko jedną dziurę, raczej nie dojdziesz do tej od nosa czy uszu, wiesz ?
-Mimo wszystko, lepiej niech to zrobi ginekolog…
-Ale najpierw idziemy porozmawiać z Marco
-Nie wiem, czy to dobry pomysł…
-I tak prędzej czy później się dowie. No już, idziemy !
-Eh, niech ci będzie – westchnął i skierował się za Malenie. Układał w głowie różne wersje, ale zupełnie nie wiedział jak przekazać tą szokującą wiadomość przyjacielowi. Było pewne, że Reus mu tego nie wybaczy. Siostra od zawsze była jego oczkiem w głowie, nie raz był świadkiem tego, jak Marco pobił mężczyznę, który śmiał ją skrzywdzić. Cóż, kiedyś w końcu i jego musiała dopaść chwila, w której konieczne jest wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Szkoda tylko, że kosztem godności i przyjaźni.
***
Marco przez całą noc nie mógł spokojnie zasnąć. Gdy tylko zamknął oczy, w jego głowie pojawiał się obraz małej, bezbronnej i zakrwawionej dziewczynki. Od dnia wypadku codziennie męczyły go koszmary, potęgując przeklęte wyrzuty sumienia. Bezczynne leżenie nie przynosiło ulgi i nie dawało mu spokoju. Musiał jakoś oczyścić myśli, pozbyć się wszystkiego co negatywne, po prostu zapomnieć. Nie lubił pić w samotności, zresztą, wcześniejsze doświadczenia z alkoholem nie skończyły się dla niego dobrze. Jeszcze przed wschodem słońca wstał z łóżka, zakładając strój do biegania i wychodząc z domu. Delikatny, choć mroźny wiatr muskał jego skórę, od razu pobudzając organizm do życia i działania. Reus założył słuchawki i ruszył truchtem przed siebie. Starał się skupić na otaczającej go przyrodzie, nielicznych przechodniach i wyłaniających się zza sklepienia, delikatnych promykach porannego słońca. Miasto o tej porze było zadziwiające ciche i puste, w niczym nie przypominające zatłoczonego Dortmundu, w jaki przekształci się podczas szczytu za kilka godzin. Zamknął oczy, aby całkiem oderwać swoje myśli. Te, skupiły się wokół tego co przyjemne i co czekać go może w niedalekiej przyszłości. Mistrzostwo Europy, świata, kraju razem z klubem, Puchar Niemiec, Liga Mistrzów…jego życie zdecydowanie kręciło się wokół piłki nożnej. To właśnie temu powinien się poświęcić. Nie cofnie czasu, stało się, trudno. Każdemu mogło się to przytrafić, widocznie los chciał, aby dziewczynka odeszła tak młodo. On sam również może zginąć, wszyscy kiedyś odejdą, taka jest naturalna kolei rzeczy. Mario miał rację, nie powinien robić z tego aż takiej afery i tak bardzo się zadręczać. W zasadzie nic takiego nie zrobił, był pijany, nie kontrolował się, nie robił tego celowo. Był światowej klasy piłkarzem, bez dowodów nic nie mogą mu zrobić. Zresztą, rodacy zbyt mocno go kochali, aby ktokolwiek rzucił na niego choćby cień podejrzeń. Zapomni o Ninie i Lenie a jego życie będzie toczyć się dalej. Musi znowu zacząć normalnie żyć. Imprezy, treningi, jakaś dziewczyna na jedną noc. Inaczej zwariuje i nie będzie w stanie na niczym się skupić. Boisko na niego czeka a naród w niego wierzy. Wyrzuty sumienia są dla morderców i nałogowców, nie dla gwiazd.
-Przepraszam – zderzyła się z nim jakaś dziewczyna – Jej, to ty ? – rozpromieniła się
-Hm ? Patrz jak chodzisz ! – warknął, wyjmując z ucha słuchawkę i podnosząc do góry głowę – Lena ? Co tu robisz ?
-Biegam. I tak właściwie to ty we mnie wpadłeś, ale nic się nie stało. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek się jeszcze spotkamy. Dlaczego tak uciekłeś bez słowa ?
-Przepraszam, wypadło mi coś ważnego – zlustrował ją od dołu do góry. Dopiero w obcisłym stroju dało się zauważyć jej nienaganną figurę i krągłe piersi, wypełniające dekolt podkoszulka
-Brudna jestem ? – speszyła się
-Nie, przepraszam, zamyśliłem się. No, to ten…a, mówiłem o ucieczce, coś ważnego mi wypadło, chciałem zostawić wiadomość, ale nie miałem jak, przepraszam
-A, nic nie szkodzi. Bałam się tylko, że moja wizja zemsty mogła cię przerazić. Pewnie dam sobie z tym spokój i skupię się na studiach
-Jakich ?
-Medycyna, chcę pomagać ludziom i takie tam
-Musisz być bardzo inteligentna – uśmiechnął się – Ranny ptaszek ?
-W sierocińcu musiałam wstawać nad ranem i już mi tak zostało. A ty, czym się zajmujesz ?
-Różnie, ale większość życia spędzam na walizkach i bardzo dużo podróżuję
-Ja zawsze chciałam zwiedzać świat, ale nigdy nie miałam na to czasu. No i w sumie pewnie pieniędzy też
-Czasem warto spełniać swoje marzenia
-Biegnę właściwie w tym samym kierunku, mogę się przyłączyć ?
-Tak, czemu nie… - uśmiechnął się
-Bo jesteś facetem, prawda ?
-Podobno - zaśmiał się
-Mam do ciebie takie głupie pytanie....
-Wal śmiało...tj. pytanie...w sensie...no słucham, o co chodzi ?
-Podoba mi się pewien chłopak. I chciałabym go jakoś sobą zainteresować
-Wystarczy, że się uśmiechniesz i każdy będzie twój
-Tylko mam wrażenie, że on może mieć każdą. I że kobiety to takie zabawki w jego rękach. Dlatego chciałbym, żeby się trochę pomęczył. Pomożesz mi ?
-To już twoja kolejna prośba skierowana do mojej osoby, wiesz?
-Jej..masz rację, przepraszam. Nie było pytania - schowała twarz za dłońmi i się zarumieniła
-Spokojnie, nic się nie dzieje. Co to za facet ?
-Jest przystojny, słodki, czarujący....no i oblał mnie kawą. I właściwie to uciekłam mu sprzed nosa, ale serce zbyt mocno mi waliło...
-Zakochałaś się tak szybko ?
-Nie, nie...po prostu no...no nie wiem jak to powiedzieć - roześmiała się
-Faceci to typ myśliwego, wiesz, lubią zdobywać a nie dostawać gotowe
-Tak, tylko z kolei kiedy będę zbyt niedostępna, to on może znaleźć inną...Eh, jestem totalnie niedoświadczona w stosunkach damsko - męskich, a moja przyjaciółka nienawidzi facetów...i nie wiem i pomyślałam tak o tobie...jej no, ja nie powinnam cię tak wykorzystywać, naprawdę przepraszam
-Ej, mówiłem ci już, że nic się nie dzieje, tak ? Coś więcej o tym facecie wiesz?
-Tak, ma na imię Wojtek, a jego najlepszy przyjaciel to Robert. No i jest z Warszawy, i ma kontuzję i dlatego jest tutaj w Dortmundzie. Poczytałam trochę o nim w internecie, nie miałam pojęcia, że jest tak znaną osobą. Dlatego chyba powinnam dać sobie spokój, on na pewno znajdzie sobie jakąś modelkę, przy której ja wyglądam jak szara myszka. Poza tym gdzie, on piłkarz, i to znany a ja dziewczyna bez rodziców, domu i kasy, nie, to by nie miało szans, on chce się pewnie tylko zabawić, albo i to nie... - mówiła szybko i nerwowo a Marco uśmiechał się tylko pod nosem
-Słodko się stresujesz - mrugnął do niej - Piłkarz...Hm..chodzi o Wojtka Szczęsnego, tak ?
-No widzisz, nawet ty go znasz, mówiłam, jest zdecydowanie zbyt sławny i medialny...
-Nie, tj. pewnie dużo osób go zna, ale to nie o to chodzi
-Ja wiem, mówiłam sobie, że nigdy z żadnym sportowcem. Bo to na pewno jest zadufane w sobie, generalnie piłkarze to na pewno dupki, no i w ogóle nie, nie, nie, ale on...ja czuję, że on jest inny no...
-Stój - stanął na wprost niej i uniósł delikatnie jej podbródek do góry tak, aby ich spojrzenia się spotkały - Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć...
-Tak ?
-Bo widzisz Lena, chodzi o to, że ja.... - przełknął nerwowo ślinę i wpatrywał się w nią, nie wiedząc jak przekazać jej to, co ma do powiedzenia. Miała nie tylko wspaniałą figurę, ale także wyjątkowe spojrzenie. Takie tajemnicze, pełne współczucia a jednocześnie radości. Westchnął ciężko, zbliżając się do niej na jeszcze bliższą odległość - Bo ja.....
No to oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Mega, mega dziękuję za to, że ktokolwiek to czyta, a jeszcze bardziej dziękuję za to, że czytając zostawia po sobie ślad w postaci komentarza. To dla mnie bardzo ważne i jak widać mega motywuje do szybszego dodawania rozdziału. Cóż, aż chce się powiedzieć, oby tak dalej ! Jeszcze raz dziękuję za wszystkie pochlebne opinie, no po prostu Uwielbiam Was i tyle no ! < 3 Pozdrawiam :*
-Dziury w podłodze sobie zrobisz - westchnęła, przeglądając znudzona modowy katalog
-Lepsze to niż dziury w mózgu
-Panikujesz strasznie
-Jesteś w ciąży !
-O czym ty mówisz ?
-No wpadliśmy…
-Chyba w krzaki
-Uprawialiśmy seks w krzakach ?
-Nie idioto, w sypialni
-To o co ci chodzi?
-No mówi się, wpadłaś jak dziwka w krzaki
-Nie, mówi się „ wpadłaś jak śliwka w kompot”
-Kompot, dziwka, jedno i to samo. Więc ? Po co to przerażenie ?
-No spójrz – podał jej test – Widzisz ?
-No widzę. I co ?
-Uśmiecha ci się bycie mamuśką ?
-Nie, a dlaczego mam być ?
-Pisze tu NEGATYWNY ! – przeliterował
-Więc ?
-Więc jesteś w ciąży
-Tak ?
-No a jak myślisz?
-No pisze, że negatywny
-Właśnie. Negatywny, jesteś w ciąży
-No w sumie…trochę negatywnie, że miałabym być w ciąży. Myślisz, że pozytywny oznacza, że nie jestem ?
-Myśl czasem. Optymistyczna wersja to jaka wersja ?
-No jak coś jest pozytywne to jest w sumie fajne i dobre….
-A co jest dla nas dobre i pozytywne ?
-No brak ciąży
-A co jest złe i negatywne ?
-No ciąża
-Więc…. ?
-Ja pierdziele….jestem w ciąży – usiadła na podłodze
-Brawo za spostrzegawczość
-I co teraz zrobimy ?
-Musimy jakoś pogadać z Marco
-Przecież on nas zabije
-Trzeba było o tym myśleć, zanim wskoczyłaś mi do łóżka
-Może mnie tam zaciągnąłeś ?
-Nie, bo jesteś brzydka
-A ty masz krzywe nogi
-Jestem piłkarzem, moje nogi kosztują więcej niż ten dom
-Bo beznadziejny jest, widać że sam aranżowałeś.
-Chodziłem kiedyś ze światowej sławy panią architekt, to ona się tym zajmowała
-No tak, zapomniałam że za wszystko płacisz seksem. Szowinistyczna świnia !
-Ty w ogóle wiesz co to znaczy ?
-Cokolwiek to znaczy, miało cię obrazić
-Mam zbyt wysoką samoocenę. Jak się urodziłem, to w moich dokumentach przykleili znaczek o wysokiej jakości
-Powinni zacząć nazywać cię biedronka !
-Nie mam tylu kropek co ty piegusko
-Ale masz hasło reklamowe : „Wysoka jakość w niskiej cenie”
-Ciebie i za darmo nikt by nie chciał
-Znajomi mówią mi, że jestem ładna
-Ta, chyba ci z kręgu dla niewidomych
-Nie znasz się
-Co robimy z dzieckiem ?
-No raczej nie pójdziesz się z nim pobawić, skoro mam go w macicy
-Pójdziemy do ginekologa
-Po co ? Położę się a ty mi zaglądniesz i powiesz co widzisz
-Czym ?
-No nie wiem, ręką ?
-Nie będę w tobie grzebał jak w koszyku
-Po prostu sprawdzisz, czy coś się tam rusza. No i będziesz miał okazję, żeby po raz pierwszy dotknąć swoje dziecko
-Przecież się tak nie da
-Skąd wiesz ? Nie byłeś nigdy w ciąży. Wyobrazisz sobie, że to jak losowanie grup do ligi mistrzów. Ręka w koszyk, zamieszać kuleczki i wyciągnąć jedną. Tj no, w tym wypadku nie wyciągaj, po prostu krzyknij, że trafiłeś
-Co, jeśli nie trafię i się zgubię?
-Jej, jaki ty nie myślisz. Mam tam tylko jedną dziurę, raczej nie dojdziesz do tej od nosa czy uszu, wiesz ?
-Mimo wszystko, lepiej niech to zrobi ginekolog…
-Ale najpierw idziemy porozmawiać z Marco
-Nie wiem, czy to dobry pomysł…
-I tak prędzej czy później się dowie. No już, idziemy !
-Eh, niech ci będzie – westchnął i skierował się za Malenie. Układał w głowie różne wersje, ale zupełnie nie wiedział jak przekazać tą szokującą wiadomość przyjacielowi. Było pewne, że Reus mu tego nie wybaczy. Siostra od zawsze była jego oczkiem w głowie, nie raz był świadkiem tego, jak Marco pobił mężczyznę, który śmiał ją skrzywdzić. Cóż, kiedyś w końcu i jego musiała dopaść chwila, w której konieczne jest wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny. Szkoda tylko, że kosztem godności i przyjaźni.
***
Marco przez całą noc nie mógł spokojnie zasnąć. Gdy tylko zamknął oczy, w jego głowie pojawiał się obraz małej, bezbronnej i zakrwawionej dziewczynki. Od dnia wypadku codziennie męczyły go koszmary, potęgując przeklęte wyrzuty sumienia. Bezczynne leżenie nie przynosiło ulgi i nie dawało mu spokoju. Musiał jakoś oczyścić myśli, pozbyć się wszystkiego co negatywne, po prostu zapomnieć. Nie lubił pić w samotności, zresztą, wcześniejsze doświadczenia z alkoholem nie skończyły się dla niego dobrze. Jeszcze przed wschodem słońca wstał z łóżka, zakładając strój do biegania i wychodząc z domu. Delikatny, choć mroźny wiatr muskał jego skórę, od razu pobudzając organizm do życia i działania. Reus założył słuchawki i ruszył truchtem przed siebie. Starał się skupić na otaczającej go przyrodzie, nielicznych przechodniach i wyłaniających się zza sklepienia, delikatnych promykach porannego słońca. Miasto o tej porze było zadziwiające ciche i puste, w niczym nie przypominające zatłoczonego Dortmundu, w jaki przekształci się podczas szczytu za kilka godzin. Zamknął oczy, aby całkiem oderwać swoje myśli. Te, skupiły się wokół tego co przyjemne i co czekać go może w niedalekiej przyszłości. Mistrzostwo Europy, świata, kraju razem z klubem, Puchar Niemiec, Liga Mistrzów…jego życie zdecydowanie kręciło się wokół piłki nożnej. To właśnie temu powinien się poświęcić. Nie cofnie czasu, stało się, trudno. Każdemu mogło się to przytrafić, widocznie los chciał, aby dziewczynka odeszła tak młodo. On sam również może zginąć, wszyscy kiedyś odejdą, taka jest naturalna kolei rzeczy. Mario miał rację, nie powinien robić z tego aż takiej afery i tak bardzo się zadręczać. W zasadzie nic takiego nie zrobił, był pijany, nie kontrolował się, nie robił tego celowo. Był światowej klasy piłkarzem, bez dowodów nic nie mogą mu zrobić. Zresztą, rodacy zbyt mocno go kochali, aby ktokolwiek rzucił na niego choćby cień podejrzeń. Zapomni o Ninie i Lenie a jego życie będzie toczyć się dalej. Musi znowu zacząć normalnie żyć. Imprezy, treningi, jakaś dziewczyna na jedną noc. Inaczej zwariuje i nie będzie w stanie na niczym się skupić. Boisko na niego czeka a naród w niego wierzy. Wyrzuty sumienia są dla morderców i nałogowców, nie dla gwiazd.
-Przepraszam – zderzyła się z nim jakaś dziewczyna – Jej, to ty ? – rozpromieniła się
-Hm ? Patrz jak chodzisz ! – warknął, wyjmując z ucha słuchawkę i podnosząc do góry głowę – Lena ? Co tu robisz ?
-Biegam. I tak właściwie to ty we mnie wpadłeś, ale nic się nie stało. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek się jeszcze spotkamy. Dlaczego tak uciekłeś bez słowa ?
-Przepraszam, wypadło mi coś ważnego – zlustrował ją od dołu do góry. Dopiero w obcisłym stroju dało się zauważyć jej nienaganną figurę i krągłe piersi, wypełniające dekolt podkoszulka
-Brudna jestem ? – speszyła się
-Nie, przepraszam, zamyśliłem się. No, to ten…a, mówiłem o ucieczce, coś ważnego mi wypadło, chciałem zostawić wiadomość, ale nie miałem jak, przepraszam
-A, nic nie szkodzi. Bałam się tylko, że moja wizja zemsty mogła cię przerazić. Pewnie dam sobie z tym spokój i skupię się na studiach
-Jakich ?
-Medycyna, chcę pomagać ludziom i takie tam
-Musisz być bardzo inteligentna – uśmiechnął się – Ranny ptaszek ?
-W sierocińcu musiałam wstawać nad ranem i już mi tak zostało. A ty, czym się zajmujesz ?
-Różnie, ale większość życia spędzam na walizkach i bardzo dużo podróżuję
-Ja zawsze chciałam zwiedzać świat, ale nigdy nie miałam na to czasu. No i w sumie pewnie pieniędzy też
-Czasem warto spełniać swoje marzenia
-Biegnę właściwie w tym samym kierunku, mogę się przyłączyć ?
-Tak, czemu nie… - uśmiechnął się
-Bo jesteś facetem, prawda ?
-Podobno - zaśmiał się
-Mam do ciebie takie głupie pytanie....
-Wal śmiało...tj. pytanie...w sensie...no słucham, o co chodzi ?
-Podoba mi się pewien chłopak. I chciałabym go jakoś sobą zainteresować
-Wystarczy, że się uśmiechniesz i każdy będzie twój
-Tylko mam wrażenie, że on może mieć każdą. I że kobiety to takie zabawki w jego rękach. Dlatego chciałbym, żeby się trochę pomęczył. Pomożesz mi ?
-To już twoja kolejna prośba skierowana do mojej osoby, wiesz?
-Jej..masz rację, przepraszam. Nie było pytania - schowała twarz za dłońmi i się zarumieniła
-Spokojnie, nic się nie dzieje. Co to za facet ?
-Jest przystojny, słodki, czarujący....no i oblał mnie kawą. I właściwie to uciekłam mu sprzed nosa, ale serce zbyt mocno mi waliło...
-Zakochałaś się tak szybko ?
-Nie, nie...po prostu no...no nie wiem jak to powiedzieć - roześmiała się
-Faceci to typ myśliwego, wiesz, lubią zdobywać a nie dostawać gotowe
-Tak, tylko z kolei kiedy będę zbyt niedostępna, to on może znaleźć inną...Eh, jestem totalnie niedoświadczona w stosunkach damsko - męskich, a moja przyjaciółka nienawidzi facetów...i nie wiem i pomyślałam tak o tobie...jej no, ja nie powinnam cię tak wykorzystywać, naprawdę przepraszam
-Ej, mówiłem ci już, że nic się nie dzieje, tak ? Coś więcej o tym facecie wiesz?
-Tak, ma na imię Wojtek, a jego najlepszy przyjaciel to Robert. No i jest z Warszawy, i ma kontuzję i dlatego jest tutaj w Dortmundzie. Poczytałam trochę o nim w internecie, nie miałam pojęcia, że jest tak znaną osobą. Dlatego chyba powinnam dać sobie spokój, on na pewno znajdzie sobie jakąś modelkę, przy której ja wyglądam jak szara myszka. Poza tym gdzie, on piłkarz, i to znany a ja dziewczyna bez rodziców, domu i kasy, nie, to by nie miało szans, on chce się pewnie tylko zabawić, albo i to nie... - mówiła szybko i nerwowo a Marco uśmiechał się tylko pod nosem
-Słodko się stresujesz - mrugnął do niej - Piłkarz...Hm..chodzi o Wojtka Szczęsnego, tak ?
-No widzisz, nawet ty go znasz, mówiłam, jest zdecydowanie zbyt sławny i medialny...
-Nie, tj. pewnie dużo osób go zna, ale to nie o to chodzi
-Ja wiem, mówiłam sobie, że nigdy z żadnym sportowcem. Bo to na pewno jest zadufane w sobie, generalnie piłkarze to na pewno dupki, no i w ogóle nie, nie, nie, ale on...ja czuję, że on jest inny no...
-Stój - stanął na wprost niej i uniósł delikatnie jej podbródek do góry tak, aby ich spojrzenia się spotkały - Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć...
-Tak ?
-Bo widzisz Lena, chodzi o to, że ja.... - przełknął nerwowo ślinę i wpatrywał się w nią, nie wiedząc jak przekazać jej to, co ma do powiedzenia. Miała nie tylko wspaniałą figurę, ale także wyjątkowe spojrzenie. Takie tajemnicze, pełne współczucia a jednocześnie radości. Westchnął ciężko, zbliżając się do niej na jeszcze bliższą odległość - Bo ja.....
No to oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Mega, mega dziękuję za to, że ktokolwiek to czyta, a jeszcze bardziej dziękuję za to, że czytając zostawia po sobie ślad w postaci komentarza. To dla mnie bardzo ważne i jak widać mega motywuje do szybszego dodawania rozdziału. Cóż, aż chce się powiedzieć, oby tak dalej ! Jeszcze raz dziękuję za wszystkie pochlebne opinie, no po prostu Uwielbiam Was i tyle no ! < 3 Pozdrawiam :*
niedziela, 11 sierpnia 2013
3. 'To co nam było, co nam się zdarzyło...'
Wróciła z ubikacji i usiadła przy stoliku. Zdziwiła ją nieobecność kuzyna Niny. Zniknął bez słowa, nie zostawiając żadnej wiadomości. Najwyraźniej i jemu nie spodobał się pomysł z zemstą. Nawet jeśli chciał się zaangażować, to i tak nie wymienili się dokładnymi danymi i prawdopodobnie nigdy nie uda się im już razem spotkać. Lena starała się oderwać myśli od tajemniczego chłopaka i popijając kawę, obserwowała widok za oknem.
-No kurwa ! - zaklną ktoś po polsku, potykając się i wylewając na bluzkę dziewczyny szklankę soku
-Spokojnie, nic się nie stało - uśmiechnęła się ciepło, odpowiadając w jego ojczystym języku
-Naprawdę bardzo cię przepraszam. Zapłacę ci za koszulkę
-Nie ma takiej potrzeby, to tylko mokra plama, zaraz wyschnie
-Nawet nie wiesz jak mi cholernie głupio - westchnął - Totalna kompromitacja
-Już, spokojnie, naprawdę - roześmiała się
-Mogę chociaż postawić ci za to kawę ? - uśmiechnął się
-Nie daj mu się poderwać na jego słodkie oczka - poklepał go po ramieniu kumpel - Masz sieroto, zamówiłem ci nowy sok. Możemy się dosiąść czy ten osioł całkiem nas przekreślił?
-Nie, nie, jasne, siadajcie
-Wiesz, w sumie to wyglądasz teraz jak miss mokrego podkoszulka - wyszczerzył się oprawca, siadając obok niej
-Pogrążasz nas. Jestem Robert, a to...
-Daj spokój, nie musisz nas przedstawiać, ona na pewno wie kim jesteśmy
-Tak właściwie to nie mam pojęcia...
-Nie oglądasz telewizji ? - zaśmiał się - Albo nie czytasz pudelka ?
-Nie lubię portali plotkarskich
-Mówisz biegle po Polsku, jesteś z... ?
-Urodziłam się w Warszawie, ale wyjechałam z rodzicami do Dortmundu kiedy miałam 10 lat
-My też jesteśmy ze stolicy - wyszczerzył się Robert
-No ale jak no, jesteś z Polski i nie rozpoznajesz trzonów jej reprezentacji narodowej ? No jak to tak... - jęknął jego towarzysz
-Przykro mi, ale sport to dla mnie czarna magia
-Jestem Wojtek. Wojtek Szczęsny no. Musiałaś o mnie słyszeć
-Nic a nic - wzruszyła bezradnie ramionami
-Mój przyjaciel liczył na to, że jesteś jedną z jego napalonych fanek i dasz mu się zaciągnąć do łóżka - zaśmiał się Robert
-Chyba nie gustuję w pewnych siebie sportowcach - uśmiechnęła się delikatnie
-Ale przedstawić się chociaż możesz
-Jasne, jestem Lena
-Lena...ładne imię - uśmiechnął się Wojtek - To jak, dasz się zaprosić na kawę w ramach rekompensaty ?
-Może kiedyś - uśmiechnęła się ciepło
-Obiecuję, że nie będę próbował zaciągnąć cię do łóżka i gapić na twoje cycki - uniósł palec ku górze w geście przysięgi - Aczkolwiek nie ukrywam, że świetnie się komponują w tej mokrej koszulce
-Peszysz mnie, ej - lekko się zarumieniła - Co robicie w Dortmundzie ?
-Sprytna zmiana tematu - zaśmiał się Robert - Ja gram tutaj w klubie, a Wojtek to mój przyjaciel. Odwiedził mnie na jakiś czas, bo nie gra przez kontuzje
-Jej, to coś poważnego ? - spojrzała na niego zatroskana
-Tak, ale jeśli będziesz mi masowała kolano każdego dnia to z pewnością dużo szybciej wróci do pełnej sprawności
-Musiałbyś na to zasłużyć - mrugnęła do niego
-Naprawdę jesteś taka niedostępna czy tylko udajesz i się ze mną zgrywasz?
-Jak to powiedział twój przyjaciel... - uśmiechnęła się, przysuwając do niego bliżej - Nie jestem twoją napaloną fanką Wojtusiu - rozczochrała mu włosy i cmoknęła w policzek - A teraz wybacz, obowiązki wzywają - zabrała torebkę i skierowała się do wyjścia
-Ale zaczekaj no - od razu za nią poszedł - Gdzie cię znajdę ?
-A koniecznie musisz ?
-Bardzo bym chciał - wyszczerzył się
-To musisz się postarać - puściła mu oczko - Mała podpowiedź, studiuję medycynę - uśmiechnęła się ciepło i wsiadła do samochodu, odjeżdżając mu sprzed nosa i zostawiając go samego i zszokowanego na środku chodnika. Pierwszy raz w życiu to on został przez kogoś olany. Wiedział, że aby poderwać i zdobyć Lenę musi się postarać, co zresztą było dla niego miłą odmianą. Jedno było pewne - Wojciech Szczęsny może mieć każdą kobietę, a tak ładna i seksowna jak ona musi i prędzej czy później będzie jego.
***
-Tutaj nie musisz już okrywać swojej orientacji skarbeńku - wyszeptał mu do ucha jeden z policjantów, szczypiąc go delikatnie w pośladek
-Jakiej orientacji do cholery ?!
-Chyba nie myślałeś, że naprawdę cię aresztowaliśmy - ściągnął swój "mundur" mężczyzna
-Ale co jest ? Przecież chodziło o wypadek...
-Oj misiaczku, fabuła to akurat nie był nasz pomysł. My tylko dostaliśmy wskazówki. No i informacje o tym, że wstydzisz się tego, że jesteś gejem
-Gejem ? Ja nie jestem żadnym gejem !
-Ależ nie krzycz, robisz niepotrzebne zamieszanie kochanie - cmoknął go w czoło
-Kto to wymyślił, co ? Kto wam nagadał takich bzdur ?
-Któż inny zna cię lepiej, niż przyjaciel ? Opowiadał nam o tym, jak bardzo cierpisz z powodu swojej odmienności. Nie martw się, wszyscy tutaj wolą chłopców. Ciasteczko z ciebie - zacmokał - Nie będziesz narzekał na brak powodzenia
-Nie, nie, nie - złapał się za głowę - Mi się to wszystko tylko śni, prawda ?
-Ależ oczywiście kochanie, to twój sen o spełnionych marzeniach. Witaj w krainie marzeń. A jeśli chcesz...- wyszeptał mu na ucho - Mogę zabrać cię do krainy rozkoszy
-O nie, nie, nie. Nawet na to nie licz
-Hahahahaha - podszedł do niego, pokładając się ze śmiechu Mario - Gdybyś widział swoją minę stary, haha - wybuchnął ponownie śmiechem
-Zabiję cię, naprawdę cię zabiję
-Ale ja tylko pomagam. Tutaj nie musisz się niczego wstydzić i w ogóle. Zrobiłem to wszystko z dobroci serca, w dzisiejszych czasach tak trudno jest być gejem. Społeczeństwo was potępia i nie akceptuje. Ja jestem tolerancyjni i naprawdę się z tym pogodziłem. Gej najlepszym przyjacielem piłkarza.
-Nie jestem do cholery żadnym gejem !! A ty dzisiaj przesadziłeś, zajebiście przesadziłeś - rzucił i zdenerwowany wyszedł z klubu
-No, ale zaczekaj no - poszedł za nim Mario - Ja naprawdę myślałem, że ty wolisz chłopców
-Ale nie wole. Zresztą, spoko, to jestem w stanie zaakceptować, ale ta akcja z aresztowaniem, serio stary, serio ? Wiesz jak ja się cholernie przestraszyłem ? Byłem pewien, że wyląduje dzisiaj w więzieniu
-Jeśli tak bardzo chcesz być dzisiaj skazany, to pf, co za problem
-Wystarczy, że muszę być całe życie skazany na ciebie
-Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj, ooo jeśli go nie znałeś to nie żałuj, bo przyjaciela, straciłbyś jak ja, booo przyjaciela, straaciłbyś...- zaczął śpiewać
-Co ty znowu odpierdzielasz?
-Skazuję cię na blusa
-Wiesz co, ja już nie mam do ciebie siły, naprawdę - ruszył w przeciwnym kierunku
-Zaraz będzie ciemno, uhuuu...
-Nie będzie
-A to jest ciemny, duuuży las
-Lubię przebywać na łonie natury
-I będzie padać
-Trudno, urosnę
-I to zadupie a ja mam piękny, nowy i drogi samochód. Taaaki wygodny i taaaki cieplutki
-Nie interesuje mnie twój samochód, znajdź sobie jakąś tirówkę
-Nie mam tira. Poza tym to ty stoisz przy drodze a wokół kręcą się sami geje. Może wazelinki ?
-Do tyłka sobie ją wsadź
-Ja mam samochód. Tobie się w sumie właśnie do tej części ciała przyda...
-Agrh, nie wytrzymam z tobą - warknął
-No już się na mnie nie gniewaj
-Mam dość twojego dziecinnego zachowania
-Jasne. Wsiadaj, po prostu odwiozę cię do domu
-Robię to tylko dlatego, że w pobliżu czyha na mnie banda napalonych gejów - westchnął i usiadł w samochodzie, od razu zakładając słuchawki na uszy. Nie miał ochoty na rozmowę z Mario, a ten, widząc że przyjaciel jest na niego zły także nie podejmował próby nawiązania kontaktu. Dalszą drogę przebyli w milczeniu.
-Jako pokutę synu, jutro idziesz na zakupy z moją siostrą - rzucił Marco, wysiadając z samochodu
-Kocham zakupy z twoją siostrą. Tj. nigdy nie byłem z nią na zakupach ,ale na pewno to pokocham. Między nami ok ?
-Jak skończycie to przywieź ją do mnie. Postawię ci nawet piwo
-Obiecuję, że należycie zaopiekuję się twoją małą księżniczką
-I nie dobieraj się do niej, mówi mi o wszystkim
-Rączki przy sobie, spokojnie
-Do jutra ośle - pokręcił głową ze śmiechem i zniknął za drzwiami a Mario wrócił do domu.
***
Mario już od kilku godzin krążył z Melanie po galerii. Siostra Reusa nie wyszła z żadnego sklepu zanim nie przymierzyła większości jego asortymentu. Gdyby wiedział jak ciężka jest jego pokuta, nigdy w życiu by się na to nie zgodził.
-Młoda, już naprawdę ci wystarczy - westchnął, widząc jak ściąga z wieszaków kolejne ubrania
-Zamknij się, w ogóle nie umiesz docenić kunsztu zakupów. Ta czy ta ?
-Niebieska
-Dlaczego nie zielona ?
-Niebieska podkreśla kolor oczu
-Czy ty sugerujesz, że moje oczy w zielonej byłyby brzydkie ?
-Nie, doradzam ci po prostu - westchnął
-Paski czy kropki ?
-Kropki, paski pogrubiają
-Nie jestem gruba !
-Nie powiedziałem, że jesteś gruba
-Ale to zasugerowałeś
-Wcale nie, ej
-Oczywiście, że tak. Nic, sama muszę wybrać więc przymierzę każdy kolor
-Słucham ? - jęknął
-Skoro nie potrafiłeś mi doradzić to muszę sama wybrać
-W każdej będziesz wyglądać pięknie
-Świetnie, więc biorę wszystkie
-Nie mam już kolejnej pary rąk !
-Nie przesadzaj, masz jakieś tam mięśnie, poradzisz sobie
-Przed chwilą zaniosłem wszystko do samochodu, więcej tam nie wejdzie
-Trudno, obrócisz kilka razy. Skoro chcę mieć wszystkie, to będę mieć wszystkie
-Ale oczywiście. Wracamy już ?
-Chyba żartujesz. Obeszliśmy dopiero połowę sklepów
-Słucham ?
-Z tego więcej nie biorę, nie podoba mi się. O, tutaj - skierowała się do sklepu z bielizną - Wybierz mi jakiś stanik
-Najlepiej chodź bez
-Powiem o wszystkim Marco
-Głośno myślę, zresztą i tak nie podobają mi się twoje piersi
-Jesteś beznadziejny. Zrobiłeś mi teraz przykrość - rozpłakała się
-Ej, ej, z twoimi cyckami wszystko w porządku, są wspaniałe - lekko ich dotknął - Jędrne i zdrowe
-Nie dotykaj mnie ty zboczeńcu !
-Wszystko w porządku ? - podszedł do nich ochroniarz
-On uważa, że mam małe piersi. I bezczelnie ich dotyka
-Mogę jakoś pomóc ?
-Czy podobają ci się moje cycki ? - uśmiechnęła się do niego, ściągając koszulkę
-E...są bardzo ładne
-Widzisz, on się zna
-Ubieraj się, Marco mnie zabije, jak zobaczy to w gazetach - zakrył ją szybko koszulką
-I tak mu o wszystkim powiem. Nie wiem jaki stanik wybrać, a nie chce mi się iść do przymierzalni - zrzuciła bluzkę, którą ją okrył i ściągnęła stanik
-Co ty robisz ?
-Będę mierzyć, a ty mi masz doradzić w którym wyglądam najlepiej
-Ubierz ten biustonosz
-I tak wiem, że lecisz na moje cycki - wystawiła język - Ten ? Czy ten ? Może ten ? Wezmę wszystkie. A i to, potrzebuję jakiegoś seksownego wdzianka do łóżka
-Jesteś za młoda na seks
-Ojej, naprawdę tatuśku ? Załatw mi wejściówkę na imprezę piłkarzy waszego klubu
-Nie ma mowy, w książkach siedź a nie
-Załatw albo powiem Marco, że kazałeś mi chodzić bez stanika po sklepie
-To jest szantaż
-A kto powiedział, że jestem słodką dziewczynką ? - uśmiechnęła się niewinnie
-Twój brat, ale widocznie jest ślepy
-Zatrzymał się na etapie, kiedy miałam jakieś 5 lat. To jak z tą imprezą ?
-Eh, wpuszczą cię. Ale twój brat przecież też tam będzie
-To załatw tak, żeby go nie było
-Nie przesadzaj
-Eh, majtki też muszę tutaj przymierzyć...
-Nie, nie, nawet nie ściągaj. Wejdziesz na imprezę i nie będzie tam Marco
-Widzisz, czasem potrafisz myśleć. Te zakupy są strasznie męczące, chodźmy na lody
-To jest bardo dobry pomysł
-Idź i zrób mi loda
-Słucham ?
-No przynieś mi lody, albo naciśnij i sam zrób w tej maszynie
-Sama sobie zrób
-Nie potrafię
-Sobie i mi
-Świetnie, teraz Marco się dowie o tym, że kazałeś mi ściągnąć stanik i zrobić sobie loda
-Melanie !
-No co, nie mówię prawdy ?
-Eh , jaki smak ?
-Chcę takie duży deser lodowy. Wszystkie możliwe smaki , ale mało kalorii
-Nie da się tak
-Zrób tak, żeby się dało
-A ty co będziesz w tym czasie robić ?
-Ja muszę sobie odpocząć
-Ja od 7 godzin chodzę z tobą po sklepach
-Świetnie, skoro masz mi robić taką łaskę to już w ogóle możesz się wypchać
-Młoda, proszę cię, nie przesadzaj
-Jedziemy teraz do Marco ?
-Tak, mam cię do niego podrzucić po zakupach
-Ciekawe jak zareaguje na to, że jesteś takim zbokiem
-Nie jestem żadnym zbokiem !
-Widzisz, teraz wszyscy się na nas gapią. Eh, spokojniej trochę. Odechciało mi się lodów, kupisz mi jakieś po drodze
-Wspaniale, możemy jechać do domu?
-Tak, ale najpierw skoczymy do apteki
-Po co ?
-Test ciążowy
-Słucham ? !
-Okres mi się spóźnia
-Młoda jesteś, to w tym wieku normalne
-Co, nie pamiętasz jak się ze mną pieprzyłeś a nie miałeś gumek ?
-Nigdy w życiu nie uprawiałem z tobą seksu
-A impreza tematyczna u Łukasza ? Biała sukienka, złota maska na twarzy...
-No nie mów...
-Tak właśnie kochanie, to byłam ja - puściła mi oczko - I nie zabezpieczyłam się
-To mało śmieszny żart
-Ale ja nie żartuję. Jedziemy - uszczypała go w pośladek i skierowała się w stronę wyjścia - No co tak stoisz, jakbym ci matkę naleśnikiem zabiła ?
-Nie możesz być w ciąży
-Się okaże. Ale nie usunę, nie licz na to
-W życiu bym na to nie pozwolił. Ale jeśli to prawda....Marco mnie zabije
-Marco, mój tatuś, twoja mama....eh, no w sumie chyba własnie moje dziecko straciło ojca
-Czyli nie jesteś w ciąży ?
-Nie wiem, ale mój braciszek zabiję cię, kiedy się dowie, że mnie rozdziewiczyłeś a w dodatku jestem z tobą w ciąży
-Straciłaś ze mną cnotę ? !
-Przykre, że byłeś tak pijany i tego nie pamiętasz - wsiadła do samochodu
-Jeśli to co mówisz jest prawdą, moje życie legło właśnie w gruzach - westchnął i odjechał z parkingu, kierując się prosto do apteki. Nie pojechali do Marco, Götze musiał się najpierw upewnić czy Melanie nie jest w ciąży. Kilka minut oczekiwania było najgorszymi chwilami w jego życiu. Nerwowo krążył po pokoju, oczekując aż na teście pojawi się wynik. Ten zaś przeszedł jego najśmielsze oczekiwania.
Mam nadzieję, że udało mi się was zaskoczyć : ) Nawet sobie nie wyobrażacie jak się cieszę, że jest was tutaj coraz więcej, to dodaje mega dużo motywacji do pisania : D Weny jak zwykle mnóstwo, więc odcinek znowu długi : D Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają i czytają moje wypociny, zostawiając miłe słowa w komentarzach : ) Pozdrawiam :*
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
2. 'Bo wszystko to, iluzją jest i magią..."
Droga do klubu minęła im stosunkowo szybko. Mario przez cały czas rzucał jakimiś żartami, aby choć na chwilę oderwać myśli przyjaciela od wypadku. Gdy dotarli na miejsce, podali ochroniarzowi swoje nazwiska i bez kolejki weszli do środka
-Ile to jest według ciebie 5 minut, co ? - podszedł do nich rozzłoszczony Łukasz
-Korki były....
-Korki? O 23 były korki? !
-Bo te korki, to takie wyjątkowe korki...takie nocne korki
-Nie pogrążaj się
-Tak właściwie, zauważyłeś jak wiele znaczeń ma słowo korek? Może być na przykład korek do wina, albo korek jako but do grania w piłkę, korkiem określamy też zator uliczny, do zatykania uszów też są korki....
-Proszę, zabierz go stąd albo naprawdę nie wytrzymam i mu przywalę
-Który numer stolika? - zmienił temat Marco
-Eh, loża na końcu sali
-Jak chcecie to konwersujcie, kłóćcie się, czy co tam macie w planach razem robić dalej, ja się poddaję i idę się po prostu napić - zajął swoje miejsce
-Tak sobie pomyślałem....
-A potrafisz ?
-Maaarco no, bo on po mnie jeździ, zrób coś
-Mhy, jasne
-Wszystko w porządku ? - odsunął od niego kieliszek Łukasz
-Tsa, chcę się dzisiaj po prostu zalać w trupa, nic więcej
-To nie rozwiąże twoich problemów
-Nie matkuj mu, jak chce się napić to niech pije
-Ja się po prostu o niego martwię, w przeciwieństwie do ciebie
-Ej, to mój najlepszy przy.....o co to za cudo ukazało się na mym horyzoncie ? - uśmiechnął się zalotnie do obsługującej ich kelnerki
-Coś podać ?
-Wszystko co tylko przelecisz...znaczy no, polecisz kochanie. Najlepiej z tobą w pakiecie - uśmiechnął się a jego towarzysze westchnęli z zażenowaniem
-Po prostu jakąś wódkę - rzucił Marco a dziewczyna wróciła do swoich obowiązków
-Kocha mnie, czuję to. To jest właśnie ten dzień. Widzieliście jak na mnie patrzyła? To pożądanie w jej oczach, ten mętny, maślany wzrok...
-Tak Mario, to na pewno jest wasza miłość od pierwszego wejrzenia
-Idę do niej. Muszę walczyć o te miłość - wstał i naprężył się niczym Napoleon, udając w kierunku baru
-On jest nienormalny - zaśmiał się Łukasz - I dalej mam ochotę go zabić
-Mhy....
-Dowiem się w końcu co się dzieje?
-Pamiętasz tą imprezę u mojej siostry?
-Tak pijanego jak wtedy cię jeszcze nie widziałem. Co, kaca dalej masz?
-Nie wiem jak i dlaczego, ale wsiadłem w takim stanie za kierownicę...
-Czy ty jesteś chory na głowę?
-I potrąciłem dziecko. Śmiertelnie
-O cholera
-Jestem mordercą Łukasz - schował bezradnie twarz w dłoniach - Powinienem się smażyć w piekle
-No i siedzieć w więzieniu. Przyznaj się, idź na policje i powiedz, że to ty
-Próbowałem. Nie potrafię tak po prostu tego wszystkiego zostawić, za bardzo zależy mi na piłce nożnej, na sławie. Dla mnie areszt to samobójstwo
-Wyrzuty sumienia i poczucie winy zniszczą cię prędzej, czy później
-Mario miał racje, zajebiście matkujesz - pociągnął kilka łyków prosto z butelki
-Co ci da, że się schlejesz?
-Zapomnę. Chociaż na chwilę zapomnę. Niczego innego bardziej nie pragnę
-Masz. Zadzwoń tam i powiedz, że to ty spowodowałeś wypadek i się jutro do nich zgłosisz
-Nie wiem czy to dobry pomysł
-Zaufaj mi - podał mu swoją komórkę
-Eh, pewnie masz rację... - wykręcił numer i przystawił słuchawkę do ucha
-Nie wierzę w to, jak mogła mnie olać. Mnie, wielkiego, sławnego mnie. Dawaj ten telefon, muszę zadzwonić do mamy - jęknął Mario i zabrał Reusowi komórkę.
-Próbowałem - wzruszył ramionami Marco i nalał sobie wódkę do szklanki
-I tak prędzej czy później się przyznasz
-Mamuś? Dlaczego tak długo nie odbierałaś, co? No, ale co z tego, że jest 2? A gdyby coś mi się działo? Albo moja żona akurat rodziła? Nie, nie mam żony, ale kiedyś będę miał. Nie, nie jestem pijany. Zakochałem się. Nie mamo, nie kolejny raz w tym tygodniu. Ja czuję, że to ta jedyna, to moja miłość od pierwszego wejrz....mamo,mamo ? No pięknie, rozłączyła się
-My się generalnie zbieramy
-Ej, mieliśmy się razem zalać w trupa no, a ja nie wypiłem nawet kieliszka
-Ja też nie, ale jemu już wystarczy - wskazał głową w kierunku śpiącego na stoliku Reusa
-No dobra, wrzucę go do taksówki i odprowadzę do domu
-Widzimy się na treningu - uśmiechnął się lekko Piszczek i wyszedł z klubu. Zaraz po nim uczynili to jego dwaj przyjaciele.
***
Obudził się koło południa z potwornym bólem głowy. Schował twarz pod poduszką i przekręcił się na bok. Ruchem ręki wyczuł, że ktoś leży obok niego. Niewiele pamiętał z zeszłej nocy, najwyraźniej poszukał pocieszenia w kobiecych ramionach. Nie chcąc sprawić swojej towarzyszce przykrości, objął ją, delikatnie głaszcząc jej pośladki.
-Nie dotykaj mnie ! - wyskoczył z łóżka jak poparzony Mario
-Hm ? - podniósł do góry głowę - Mario ?! Co ty do cholery robiłeś w moim łóżku?
-Spałem
-Wiesz, że mam kilka pokoi gościnnych, prawda?
-Wiem. Ale ja się boję spać sam. Poza tym nie wiedziałem, że jesteś gejem - szybko założył spodenki - Nigdy więcej nie dobieraj się do moich pośladków. Moje kotenieńki, Mario was kocha, nie pozwolę was skrzywdzić - rozmasował je
-Która godzina ?
-Na pewno nie godzina gwałtu na Mario Götze ty zboczeńcu ! - zabrał mu kołdrę i cały się nią okrył - Nie patrz na mnie. Myślisz, że nie widzę tego pożądania w twoich oczach? Tego jak pożerasz mnie wzrokiem ? O nie, nie Reus, ja się nie dam. Wiem, jestem seksowny, niezwykle przystojny i nieziemsko zbudowany, ale nawet nie próbuj do mnie startować. Chcę kobiety, pięknej, inteligentnej i krągłej księżniczki, a nie blondasa z fryzurą na dzięcioła. Zakodowane ? Jeśli mnie kochasz, to przykro mi, ale nie możemy się dalej przyjaźnić.
-Idę pod prysznic - przeciągnął się i poszedł do łazienki
-Marco Reusie, czy ty mnie właśnie zignorowałeś ?!
-Ależ skądże - krzyknął z ubikacji - Zrób sobie śniadanko skarbie, zaraz do ciebie przyjdę i dam ci buziaczka
-Z nami koniec Marco. I nawet nie próbuj mnie prosić, żebym tu z tobą został. I nie pisz, nie dzwoń, zapomnij, że istnieję !
-Jasne, zamknij za sobą drzwi
-Jesteś beznadziejny - krzyknął i wyszedł.
Reus skończył brać prysznic i zrobił sobie szybkie śniadanie. Za 10 minut miał stawić się w kawiarni. Dręczyły go wątpliwości, czy aby na pewno powinien tam iść. Nie chciał oszukiwać Leny i dalej brnąć w grę pt. "Jestem kuzynem Niny i tak jak ty pragnę zemsty". Z drugiej strony mógł być w tej sprawie na bieżąco, odwracając od siebie podejrzenia. Po krótkim namyśle zdecydował się korzystniejszą dla siebie opcję, udając się z kwiatami na umówione miejsce.
-Już się bałam, że nie przyjdziesz - powitała go z uśmiechem Lena
-Przepraszam, nie mogłem trafić - wręczył jej bukiet róż i usiadł przy stoliku - Lepiej się już czujesz?
-Tak, chyba tak. Wiesz...tak sobie pomyślałam, skoro jesteś kuzynem Niny, to dlaczego nigdy jej nawet nie odwiedziłeś?
-To głupie, ale zawsze miałem po prostu za dużo zajęć
-Była wyjątkowym dzieckiem. Chyba najsłodszym jakie znam, naprawdę. Traktowałyśmy się jak siostry. Może chciałbyś się czegoś o niej dowiedzieć ? A, właśnie, pomyślałam, że ci się to przyda. Tak, żeby nigdy nie zniknęła z twoich wspomnień - wręczyła mu kilka fotografii dziewczynki
-Szalik reprezentacji ? - uśmiechnął się delikatnie, wskazując na jedno ze zdjęć
-Ah, tak. Zapomniałam powiedzieć o najważniejszym. To chyba był najmłodszy kibic reprezentacji Niemiec, a już na pewno najmłodszy fanatyk Borussi Dortmund w historii piłki kopanej
-Nożnej, piłki nożnej. Przepraszam, ale jestem na tym punkcie wyczulony
-No kolejny, jakbym słyszała ją - zaśmiała się, przewracając oczami - W każdym razie miała bzika na tym punkcie i zawsze się na mnie złościła, że nie wiem co to spalony i nie chciałam oglądać z nią meczów
-A teraz ? Znasz się już na piłce nożnej ?
-Nie, jasne że nie. Dla mnie to wciąż głupota i czarna magia, nie dałam się w to wciągnąć. Chociaż dalej mam w szafce bilet na ten durny mecz
-Mecz?
-Tak, poprosiłam znajomego, aby kupił mi bilet na mecz Borussi. Byłam nawet gotowa z nią tam pójść i spełnić jedno z jej największych marzeń, ale przez jakiegoś pijanego dupka nawet tam nie dotarła. Powiedz mi, jakim tchórzem musi być ktoś, kto ucieka z miejsca wypadku ? Przecież wiedział, że było ciemno, że byłam tak roztrzęsiona, że nie wiedziałam co robić. Kto wie, może gdyby ten idiota choć odrobinę pomyślał i od razu zadzwonił po to durne pogotowie, to mała wciąż byłaby wśród nas. Ale nie, lepiej pędzić jak szalony na czerwonym świetle a potem ze śmiechem po kimś przejechać. Nie rozumiem po co w ogóle rodzą się tacy ludzie bez serca. Przecież była taka młodziutka, miała przed sobą całe życie, tyle planów, marzeń. A on to przekreślił i pewnie bawi się gdzieś w najlepsze. Nie mogę na to pozwolić, zniszczę go. Znajdę i sprawie, że będzie cierpiał do końca życia. I liczę na to, że nie będziesz tak jak wszyscy wybijał mi tego pomysłu z głowy, tylko pomożesz mi w jego realizacji.
-Ja...tak, jasne, pomogę ci, w sumie dlaczego nie... - wymusił uśmiech - Cokolwiek wiesz w tej sprawie ?
-Tylko tyle, że to był nowoczesny, sportowy samochód a w środku siedziało dwóch mężczyzn
-Nic więcej ? Jakaś rejestracja, znaki szczególne ?
-Niestety nie, byłam w zbyt dużym szoku - westchnęła a Marco odetchnął z ulgą
-Spróbujemy jakoś go znaleźć, spokojnie. Możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się
-Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Powiedz, że choć trochę znasz się na tej całej piłce
-Myślę, że całkiem dobrze
-Świetnie, teraz powiedz mi jeszcze, że jesteś kibicem Borussi, to naprawdę bardzo mi się przydasz
-Nie do końca rozumiem o co chodzi...
-Mam list dla jednego z zawodników. Powiedzmy, że był taką platoniczną miłością Niny, a na pewno jej ulubionym zawodnikiem. Nie mam zielonego jak wygląda, a wszystkie fakty jakie na jego temat usłyszałam, od razu wypuszczałam drugim uchem, czym w sumie jeszcze bardziej ją denerwowała
-Może będę w stanie to dla ciebie zrobić. Co to za piłkarz ?
-Nazywa się Marco Reus, chyba jest blondynem, nie wiem, nie pamiętam dokładnie. Kojarzysz go na pewno, prawda ?
-Marco Reus ? Przecież ja...
-Przepraszam, że ci przerywam, ale to z dziekanatu, muszę odebrać, a tu jest za głośno - uśmiechnęła się i skierowała do toalety.
Zaraz po tym jak wstała od stolika, podeszło do niego dwóch umundurowanych mężczyzn
-Marco Reus ? Jesteś zatrzymany pod zarzutem spowodowania śmiertelnego wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia. Masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz zostanie wykorzystane przeciwko tobie - wyrecytował utartą formułkę funkcjonariusz, zakuwając go w kajdanki
-Ale ja....eh - westchnął tylko a policjanci niczym kryminalistę wyprowadzili go z kawiarni i wepchnęli do samochodu.
Nawet nie wiedział co powiedzieć, zdawał sobie sprawę z tego, że jest winny a teraz musi ponieść za to konsekwencje. O wypadku wiedzieli tylko Mario i Piszczek, przy czym ten pierwszy nigdy by się nie wygadał. Marco miał żal do Łukasza, ze ten zanim najpierw z nim porozmawiać, tak po prostu doniósł na niego na policje. Chociaż to i tak było już bez znaczenia. Czasu nie był w stanie cofnąć, a jedyne co było teraz pewne to czekające go godziny w areszcie. Sam na sam ze sobą oraz listem od dziewczynki, który kurczowo trzymał w dłoni. Wymarzona przyszłość dla sławnego piłkarza. Od bohatera do zera. Większej degradacji społecznej nie przewidział nawet w najgorszych snach.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, jakie usłyszałam na temat swojej twórczości. Nawet sobie nie wyobrażacie jak ciepło mi się zrobiło na serduchu, to dla mnie mega motywacja, bo wiem, że mam dla kogo pisać. Rozdział trochę długi, ale mam w głowie tyle pomysłów, że samą mnie to przeraża. Mam nadzieję, że was nie zawiodę i dalej chętnie będziecie tu zaglądać.
Pozdrawiam cieplutko ! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)