-Czekasz na kogoś ? - usłyszał za plecami czyjś ciepły głos
-Hm ? - od razu się odwrócił, wyszczerzając w uśmiechu swoje idealnie równe zęby - Lena ! - uściskał ją
-Nie spodziewałam się, że jesteś aż tak wytrwały. Chyba, że lubisz w wolnych chwilach stać przed wydziałem i gapić się na studentki
-Tylko na ciebie - uśmiechnął się - Mówiłem, że cię znajdę i mi się udało. Pięknie wyglądasz - niczym dżentelmen ucałował jej dłoń
-Dziękuję - opuściła głowę w dół, czując, że się rumieni - Będziemy tak tutaj stać ? - uśmiechnęła się
-Nie ! Tj. nie, oczywiście, że nie. Na pewno jesteś głodna, zapraszam na obiad - otworzył przed nią drzwi samochodu
-Tak, zdecydowanie umieram z głodu - zaśmiała się, zajmując miejsce pasażera - Tylko proszę, nie zabij nas po drodze, boję się szybko jeździć
-Spokojnie, możesz mi zaufać - mrugnął do niej, ruszając z parkingu - Obiecuję, że cała i zdrowa dojedziesz na miejsce
-Zdaję się na ciebie - uśmiechnęła się blado, mrużąc jednocześnie oczy
-Staram się naprawdę jechać wolno...
-Nie, nie, spokojnie, to nie twoja wina. Po prostu mam problem z jazdą samochodem
-Niedobrze ci ? Będziesz wymiotować, tak ? Zatrzymam się tu
-Nie, nie mam chory lokomocyjnej. Wszystko jest w porządku, naprawdę. Jedź spokojnie po prostu
-Nie bój się, bo to godzi w moją męską dumę - zaśmiał się -Powinienem zapewnić ci poczucie bezpieczeństwa, być dla ciebie oparciem, wspierać w boju życia niczym dzielny rycerz
-Nic się nie dzieje - roześmiała się - Po prostu miałam kiedyś wypadek. I zawsze, kiedy jestem w samochodzie to wszystko do mnie wraca...
-Nie miałem pojęcia, przepraszam. Gdybym wiedział, poszlibyśmy pieszo. Albo przyjechałbym na rowerze, wziąłbym cię na ramę i z dumą paradował po jezdni, a żaden dzieciak nie byłby w stanie nas prześcignąć.
-Mogłeś od razu przylecieć helikopterem
-Eh, no nie pomyślałem kompletnie, przecież stoi i czeka pod moim domem. A tak na poważnie, cieszę się, że nic poważnego ci się nie stało.
-Została mi tylko blizna na czole, jako pamiątka. I każdego dnia, kiedy przeglądam się w lustrze, ta blizna przypomina mi o tym, co się wtedy stało.
-To muszę pogadać z twoimi rodzicami, żeby wysłali cię do chirurga i ją usunęli. Blizna zniknie, problem z głowy. Jesteś zbyt piękna, aby bać się przeglądać w lustrze - powiedział ze śmiechem
-Obawiam się, że nie uda ci się z nimi skontaktować. Obydwoje nie żyją, zginęli właśnie w tym wypadku. A ta blizna przypomina mi dzień, w których ostatni raz ich widziałam. Dlatego wbrew pozorom cieszę się, że przywołuje takie wspomnienia. Bo mogę ich wtedy chociaż jeszcze raz zobaczyć - w kącikach jej oczu, mimowolnie zaczęły zbierać się łzy
-Zawsze muszę powiedzieć coś głupiego, zawsze - westchnął, zatrzymując się na parkingu - Nie miałem o tym pojęcia, przepraszam. Strata rodziców to chyba najgorsze co może spotkać człowieka - nie pytając o zgodę, delikatnie objął dziewczynę
-Tak, pewnie tak - odsunęła się od jego klatki piersiowej dopiero po jakimś czasie - Ale, nie mówmy o tym. Zwariuję, jeśli czegoś zaraz nie zjem - uśmiechnęła się
-Sekundka - kciukiem otarł delikatnie jej mokre od łez policzki - Teraz jest idealnie. Możemy iść - wyszedł z samochodu, aby otworzyć przed nią drzwi
-Mam ręce, spokojnie. Tym bardziej, że to ciebie boli noga
-Kobiety takie jak ty zasługują na to, aby traktować je jak księżniczki - uśmiechnął się, odsuwając jej krzesło - Zamów wszystko, na co tylko masz ochotę
-Nigdy nie byłam w tak drogiej restauracji... - speszona rozglądnęła się wokół
-Nie zwracaj uwagi na tych bogatych dupków, spokojnie. Tylko ja jestem tym wyjątkowym egzemplarzem, więc jak dla mnie możesz nawet non stop wpatrywać się w me oblicze, nie zwracając uwagi na to, kto i co dzieje się wokół - zaśmiał się
-Tak, tylko mnie przerastają nawet te skomplikowane nazwy...Zamówię po prostu to co ty, dobrze ? - uśmiechnęła się - A następnym razem pojedziemy do jakiegoś sieciówkowego fast fooda - roześmiała się cicho
-Wedle rozkazu moja pani. To ty studiujesz medycynę, nie ja, jesteś zdecydowanie tą mądrzejszą, także decyzje od dzisiaj będą zapadać pod twym rozkazem - wyszczerzył się, stosując do już kolejnej z porad Mario
-Nie przesadzaj, ej. Każdy człowiek jest inteligentny, a ja po prostu chcę pomagać innym. Nie wiem, po prostu chyba trzeba mieć do tego powołanie. Mi sprawia przyjemność przebywanie w towarzystwie dzieciaków, dlatego chciałabym zostać pediatrą. Z drugiej strony bycie....Eh, zanudzam się, prawda ? - pomachała mu lekko dłonią przed oczami, widząc, że zupełnie się wyłączył, obserwując jakąś kobietę siedzącą przy stoliku za nimi
-Co mówiłaś ? Przepraszam. Odwróć się na sekundkę, ok ? Widzisz tą dziewczynę, przy stoliku z blondynem ?
-Tak, a co ? To jakaś twoja znajoma ? Wyglądają na szczęśliwych zakochanych
-Tylko, że ta kobieta, to żona mojego najlepszego przyjaciela
-Chcesz się do nich dosiąść ?
-Chętnie, ale problem w tym, że to nie jest mój przyjaciel. Przepraszam na sekundkę, ale muszę do niego zadzwonić. Jak ona w ogóle mogła...
-Na pewno chcesz mu o tym powiedzieć ? Rozbijesz ich małżeństwo
-Ona go zdradza Lena. Siedzi w restauracji z jakimś facetem, całuje się z nim, obściskuje, kiedy on zapierdziela jak wół na treningu. Nie mogę na to pozwolić. Tym bardziej, że to mój najlepszy przyjaciel. Choćby miał przez nią cierpieć do końca życia, lepiej, żeby poznał prawdę, a nie był przez nią wodzony za nos. Zaraz wracam - rzucił i skierował się do toalety, aby wykonać telefon do Lewandowskiego i zaprosić go czym prędzej do restauracji. Wiedział, że to go zaboli, ale Robert na własne oczy musiał zobaczyć, co wyprawia jego żona. W innym wypadku w życiu by mu w to nie uwierzył.
***
Życie stażysty do łatwych nie należy. Zawsze dostajesz to, czego inni brzydzą się zrobić, a w dodatku, jeśli ci się poszczęści, dostaniesz za to jakieś marne wynagrodzenie. Nereida miała już powoli dość dzisiejszego dnia. Od rana biegała między salami, zmieniając pościel i wykonując jakieś drobne badania, zamiast obserwować operacje. Nie mogła się już doczekać, kiedy w końcu samodzielnie będzie mogła wykonać na pacjencie jakiś zabieg, nie mówiąc o uratowaniu komuś życia. Uchyliła delikatnie drzwi do jednej z sal, wyjątkowo strzeżonych przez ochroniarzy. Nie była zwolenniczką faworyzowania pacjentów, a tym bardziej, traktowania piłkarzy niczym bogów. Dla niej każdy był równy, a ten, kto wywyższał się poprzez to, co posiadał i miał, był u niej na straconej pozycji. Podeszła do łóżka chorego, aby zmienić mu kroplówkę i sprawdzić wszystkie parametry. Jakiś mężczyzna spał z opartą na prześcieradle głową, widocznie zasnął, czuwając przy nim i czekając, aż ten się obudzi.
-Przepraszam bardzo... - delikatnie go dotknęła - Musi pan podnieść głowę, bo nie mam jak przejść do aparatury
-Hm ? - leniwie otworzył swoje brązowe oczy - Jestem w niebie a ty jesteś moim aniołem ? - wyszczerzył się z błogą miną - podnosząc do pozycji siedzącej
-Nie, nie jesteś w niebie, tym bardziej, że to nie ty jesteś tu w ciężkim stanie. Zasnąłeś przy łóżku swojego...partnera
-Nie, nie partnera. To nie jest mój chłopak. Nie jestem gejem no. To mój przyjaciel
-Spokojnie, wasza relacja jest mi obojętna. Mógłbyś się przesunąć ?
-Tak, oczywiście, już - wstał z krzesła, przeciągając się - Zdecydowanie potrzebuję masażysty
-Idź i rób sobie co tylko zechcesz, ja chcę po prostu wykonać moją pracę - rzuciła, spisując wyniki z aparatury
-Zawsze podchodzisz tak do pacjentów?
-Nie kręcą mnie pogaduszki z nimi. Jestem chirurgiem, a nie psychologiem
-Mimo wszystko, lekarze powinni mieć odpowiednie podejście do ludzi
-Będziesz mnie teraz pouczał ? To chyba nie twoja rola, nie sądzisz ?
-Wyjdzie z tego ?
-Kto ?
-Marco. Wszyscy tutaj unikają odpowiedzi, ty widzę nie owijasz w bawełnę. Jak źle z nim jest ?
-Nie jestem jego lekarzem prowadzącym
-Wiem. Ale chcesz być w przyszłości znakomitym chirurgiem, więc jak przypuszczam, znasz się na tym
-Skąd wiesz, że akurat chirurg ? Może zostanę pediatra?
-Nie, zdecydowanie nie. Na pierwszy rzut oka widać, że ty nadajesz się tylko do krojenia ludzi
-Coś sugerujesz ?
-Że san chciałabym trafić pod twój nóż - wyszczerzył się
-Żenujące - westchnęła - Nie ma zbyt dużych szans na przeżycie. Stracił bardzo dużo krwi, poza tym mózg jest prawdopodobnie uszkodzony
-Co to oznacza ? Możesz mi to wytłumaczyć ?
-Dlaczego nie porozmawiasz z lekarzem, co ? Mówiłam ci już, jestem tu dopiero na stażu
-Wiem. Ale ja też już mówiłem ci, dlaczego to akurat z tobą chcę rozmawiać
-Nie wiem jak najłatwiej ci to wytłumaczyć. Szanse na to, że się obudzi są tak nikłe, jak jak nikła jest szansa na to, aby reprezentacja Niemiec przegrała z San Marino 10:0
-Interesujesz się piłką nożną ?
-Chciałeś, abym cię uświadomiła, to to wytłumaczyłam.
-Na pewno coś da się zrobić. On musi żyć
-Nikt nie jest cudotwórcą. Poza tym, nie licz na to, że kiedy się obudzi, będzie tak, jak dawniej
-Co chcesz przez to powiedzieć ?
-Nawet jeśli uszkodzenie mózgu nie jest rozległe i jakimś cudem będzie cię pamiętał, kiedy się obudzi, to i tak nigdy już razem nie wyjdziecie na spacer. Przynajmniej on nigdy nie zrobi tego samodzielnie
-Nie rozumiem...
-Ma uszkodzony odcinek kręgosłupa, jest sparaliżowany od pasa w dół
-Niemożliwe... - wyszeptał, osuwając się po ścianie i bezradnie siadając na podłodze - Ale...on jest piłkarzem
-Wiem, musimy się przez to męczyć z dziennikarzami i pacjenci tracą przez to swój spokój
-Serio to jest dla ciebie najważniejsze?
-Spokój pacjentów ? Tak, jestem lekarzem, więc tak
-On nie może wylądować na wózku. Nie ma takiej opcji. Jest na to za młody, za zdolny....nie, nie ma szans...
-Na razie módl się o to, żeby w ogóle się obudził
-Ale ty nic nie rozumiesz no, on tego nie zniesie, załamie się....
-Ludzie przeżywają nie takie tragedie
-Ty w ogóle masz jakieś uczucia, co ?
-Pewnie nie. Możesz zwyzywać mnie od zimnych, wredny suk, proszę bardzo. Opinia innych również mnie nie interesuje
-Nie powinnaś być lekarzem
-Na szczęście nie tobie dane to oceniać
-Przeniosę go do prywatnej klinki
-Jesteś jego niańką ?
-Przyjacielem. Widocznie ty nie wiesz co to znaczy
-No tak, nie mam przyjaciół i nikt mnie nie lubi
-Nie rozumiem dlaczego jesteś dla mnie taka oschła, coś ci zrobiłem ?
-Nic. Nie bierz tego do siebie, nie jesteś wyjątkowy
-Chyba powinienem porozmawiać z twoim przełożonym
-Jasne, jesteś bogaty i masz władzę. Załatw, żeby mnie stąd wyrzucili
-Nie, nie chodzi o to, że mam pieniądze, one akurat są najmniej istotne. Po prostu staram się być dla ciebie miły i tego samego oczekuję od ciebie
-Źle trafiłeś, wybacz. Mam wrodzony uraz do facetów
-Mimo wszystko, chcę się z tobą umówić - wypalił ni stąd ni zowąd Mario
-Nie licz na to. Mam dużo pracy. Poza tym nie lubię facetów
-Czyli lesbijka ?
-Nie, nie lesbijka. Widocznie nie jesteś tak przystojny jak myślisz
-Wygląd jest najważniejszy ?
-Dla was tak. Mam internet, wiem z iloma już się tak umawiałeś. Ale cóż, nie jestem ani modelką, ani aktorką, ani gwiazdą porno, także chyba powinnam odpadać na starcie,co ?
-Wszystkiego w życiu trzeba spróbować. Może akurat jesteś tą jedyną ?
-Chyba kpisz. Bawi cię robienie sobie ze mnie żartów ?
-Nie. Naprawdę chcę się z tobą umówić, nawet na zwykłą kawę
-Kończę dzisiaj późno, przykro mi
-Nie szkodzi, i tak będę tu siedział do rana
-Nie masz ciekawszych zajęć do roboty ?
-W każdej chwili może się obudzić, a ja chcę być przy nim
-Może jednak jesteś gejem i go kochasz?
-Nie. To siła przyjaźni. Na tym chyba polega, nie sądzisz?
-Możliwe. Ale faceci i tak nie mają uczuć
-To, że jakiś cię zranił, nie znaczy, że wszyscy tacy są. Dlatego jesteś taka zła i niemiła, tak ? Świeżo po rozstaniu ?
-Nie, nie miałam chłopaka
-Nigdy, nigdy ?
-Co w tym dziwnego ?
-Jesteś bardzo ładną kobietą
-Widzisz, jednak zwracasz uwagę na wygląd
-Ciężko powiedzieć mi cokolwiek o wnętrzu, skoro skutecznie je przede mną ukrywasz
-A co, nie lubisz wyzwań ?
-Jestem piłkarzem, więc wręcz przeciwnie - uśmiechnął się
-I tak do mnie nie dotrzesz
-Chciałbym spróbować
-Nie byłam dla ciebie wystarczająco niemiła, żebyś poddał się na starcie, co ?
-Wierzę, że to tylko osłona. Taka linia obrony, którą muszą przejść, aby zdobyć gola
-Stop, chcesz mnie tylko przelecieć ?
-Nie, oczywiście, że nie. Mówiąc gola miałem na myśli ciebie, nie twoje...no wiesz
-I tak źle się czuję, będąc porównywaną do gola, wiesz?
-A to błąd. Bo za każdym razem, kiedy trafiam w światło bramki, świat na moment przestaje istnieć a dana chwila staje się najpiękniejszą w życiu
-Więc wyjdź za piłkę
-Wystarczy, że z nią sypiam. Pozwól się gdzieś zaprosić, jeśli ci się nie spodoba, zniknę od razu
-Co się tak na to uparłeś ?
-Nie wiem, zaintrygowałaś mnie po prostu
-Czyli wcześniej byłam golem, teraz nutką ekscytacji, co jeszcze wymyślisz?
-Może to ? - wstał z miejsca, podszedł do niej bliżej i bez słowa, złożył pocałunek na jej ustach
-Nigdy, ale to nigdy więcej tego nie rób - szybko go od siebie odsunęła - Dzisiaj o 20 w kawiarni na wprost szpitala. Jeśli się spóźnisz, więcej mnie nie zobaczysz. Ewentualnie urwę ci te pewne siebie jaja. Do zobaczenia - uśmiechnęła się i wyszła, zostawiając w sali zadowolonego z siebie i pierwszy raz, od dłuższego czasu, wyszczerzonego w uśmiechu Mario.
***
Melanie zamknęła za sobą drzwi do sali baletowej i przebierając się w swój strój, włączyła muzykę. Taniec od zawsze był jej odskocznią od codziennego życia. Na początku chodziła na zajęcia z przymusu, mama za wszelką cenę chciała zrobić z niej gwiazdę światowego baletu. Z czasem jednak dziewczyna sama pokochała to na tyle, że z trudem opuszczała po próbie sale. W jej głowie zbierało się ostatnio zbyt wiele emocji. Najpierw Marco, później Martniez, musiała to wszystko jakoś z siebie wyrzucić. Zamknęła oczy i odrywając się zupełnie od otaczającego ją świata, dała się ponieść chwili. Płynęła razem z melodią, poprzez odpowiednie ruchy pozbywając się negatywnych emocji, które ostatnio tak bardzo ją wypełniały. Nawet nie zauważyła, że od początku ktoś ją obserwuje. Kiedy muzyka dobiegła końca, usiadła na środku sali, wybuchając płaczem. Poczuła na sobie czyjś dotyk. Nie odwróciła się, doskonale znała zapach tych perfum
-Miałeś dać mi spokój !
-Mówiłem ci, że jestem uparty
-Nie chcę cię w swoim życiu, rozumiesz ? Nie chcę !
-Przestań w końcu płakać. Weź się w garść Melanie - usiadł obok niej
-Mój brat umiera...
-A ty nawet go nie odwiedziłaś. Może potrzebuje cię w tych ciężkich chwilach, hm ?
-Nie potrafię, po prostu nie potrafię spojrzeć na niego, kiedy jest w takim stanie...
-Pojadę tam z tobą. Będę obok. Jeśli będziesz chciała, to wyjdziemy
-Nie, nie chcę. Jak mnie tu znalazłeś ?
-Dobrze wiesz, że znam cię lepiej niż nikt inny. Najpierw taniec, potem jedzenie, na koniec szukałbym cię w łazience...
-Mówiłam ci już coś, nie mam żadnej bulimii !
-To jak to wytłumaczysz ? - wskazał na stertę zakupów, leżącą pod ścianą
-Nie masz prawa wtrącać się do mojego życia
-Zerwałem z Kaliną
-Nic mnie to nie interesuje. Masz prawo być z kim chcesz, nic nas już nie łączy
-Chcę naprawić swój błąd. Pozwól mi być przy sobie w tych ciężkich chwilach, proszę... - złapał delikatnie jej dłoń, ściskając ją w lekkim uścisku - Sama przez to nie przejdziesz
-Mam wokół siebie mnóstwo ludzi. Rodzinę, przyjaciół....
-Dobrze wiem, że twoja matka dalej jest na Malediwach a ojciec na delegacji w Tokio, nigdy nie interesowało ich to, co się z wami dzieje
-Kochają nas...
-To na pewno. Po prostu nie dojrzeli jeszcze do pewnych spraw. A ty jesteś bardzo wrażliwą dziewczyną
-Nie chcę, żeby to wszystko się tak skończyło. Dlaczego nie jest tak jak dawniej ? - oparła głowę na jego ramieniu
-Jeszcze będzie, zobaczysz. A ty przynajmniej dojrzałaś, stałaś się dzięki temu zupełnie inną dziewczyną
-Albo to ty nigdy nie chciałeś mnie tak naprawdę poznać
-Nadrobię to, tylko musisz mi pozwolić do siebie dotrzeć
-Nie potrafię ci wybaczyć tego, co zrobiłeś
-Ja poczekam. Na ciebie warto. Jeśli chcesz, mogę nawet przenieś się dla ciebie do Dortmundu
-Nie, tak nie chcę. Po prostu możemy...zacząć od początku
-Jako para....?
-Nie, na to jest zdecydowanie za wcześnie. Zostańmy kumplami, zobaczymy co z tego wyniknie - uśmiechnęła się delikatnie
-Musisz wiedzieć, że zawsze możesz na mnie liczyć - objął ją swoim ramieniem - Znowu jesteś cała roztrzęsiona
-Ostatnio przeżywam zbyt wiele emocji na raz. Wiesz...może jednak pojedziesz ze mną do Marco, hm ?
-Tak - uśmiechnął się - Bardzo chętnie. Ucieszy się, że jesteś obok. Może nawet się obudzi
-I tak nie będzie wiedział, że jestem...
-Będzie. Takie rzeczy się czuje. A ja już więcej o nic nie pytam. Jedziemy i tyle - uśmiechnął się i wziął ją na ręce
-Co ty robisz, hm ? - wtuliła się w jego klatkę piersiową
-Pół życia cię nosiłem na rękach, a ty znowu schudłaś - uśmiechnął się ciepło - Idziemy do samochodu, i prosto do Marco. Musisz się z nim zobaczyć, gwarantuję, że od razu będzie ci lepiej
-Dziękuję - wyszeptała cicho
-Będzie dobrze maleńka - mrugnął do niej i posadził w samochodzie. Od razu odjechali z parkingu, kierując się do szpitala. Javi wiedział, że dziewczyna w żaden sposób sobie z tym sama nie poradzi i nikt nie będzie w stanie jej pomóc tak jak on . Poza tym i tak osiągnął sukces, udało mu się odbudować ich znajomość. Miał nadzieje, że z czasem wszystko się ułoży a Melanie zgodzi się do niego wrócić. W końcu zrozumiał, że przez ten cały czas to właśnie ją kochał.
No to oddaję w wasze ręce kolejny rozdział. Taki jakiś nijaki wyszedł, wybaczcie. Mam nadzieję, że ktokolwiek zechce go przeczytać : D Trochę mnie martwi to, że z każdym postem liczba komentarzy spada, dlatego bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy zostawiają po sobie ślad pod postem : D Właśnie wam dedykuję ten rozdział :) A, no i odblokowałam opcję i jeśli ktokolwiek z "anonimków" to czyta, to też może już wyrazić pod postem swoją opinię na temat mojej twórczości, za co będę wdzięczna : D W każdym razie, miłego czytania, i dziękuję wszystkim, którzy wytrwali : D pozdrawiam ! :*
Świetny rozdział.=)
OdpowiedzUsuńMarco musi wyzdrowieć i grać w piłkę.Ciekawe jak tam spotkanie Mario z jego nową "koleżanką" =D
Pozdrawiam i życzę weny.!
Kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Musi wyzdrowieć!! Hahah... Mario jakie epickie porównania!! Fajnią parą by chyba byli!! Ciekawi mnie czy Robert zdąży zobaczyć swoją żonkę czy jej się upiecze!! Pozrdrawiam!! Czekam na nexta!!;D
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia, z jaką niecierpliwością czekałam na ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! Biedny Mario, biedna Melanie -.- Marco musi się wybudzić! Ale też mam nadzieję że odzyska pełną sprawność... nie wyobrażam go sobie na wózku -.-
Czekam na kolejny ;) Buziaki ;*
Jeeeej *.* jak ja Ci zazdroszczę tego, że tak świetnie piszesz.! No po prostu to jest genialne.! Mimo iż sytuacja nie jest zbyt kolorowa to i tak z ogromną przyjemnością przeczytałam ten jak i zarówno każdy rozdział tutaj zawarty. :D No ładnie, ładnie. Wojtuś zaczyna działać, podoba mi się coraz bardziej.! :D Szkoda mi jedynie Lewego ;< No cóż... może po prostu jego wybranka nie potrafi doceni tego co ma ... ;< Co do Mario i Nereidy, bardzo fajnie że się spotkali, może w końcu Goetze zakocha się tak naprawdę.! :) Naprawdę trzymam za nich kciuki.! No a Marco musi w końcu odzyskać przytomność. Żeby tylko wszystko było dobrze i nie potwierdziły się najgorsze prognozy.! On musi żyć i dalej czerpać radość z kopania piłki.! :D Fajnie, że Melanie postanowiła jeszcze raz od początku zacząć znajomość z Javim.! :D Oby chłopak znowu nie zmarnował danej mu szansy.! :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny.! :D
Pozdrawiam.! :*
O Jezu!! Jestem chyba totalnie zakochana w relacjach między Wojtkiem a Leną! No on się tak stara, jejciu!! To przesłodkie! Mam nadzieje, że się jeszcze spotkają kilka razy, może coś z tego wyniknie!! No a Mario? Hoho, chłopak jak się 'napalił' na dziewczynę! Nieźle!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Lewandowskiego! Kurde, współczuję mu! Żona go zdradza! przykre... Mam nadzieje, że zakocha się w kimś od nowa!
Miejmy nadzieje, że Marco wyzdrowieje, no i będzie mógł grać! Bo to był szok jak przeczytałam, że on będzie serio sparaliżowany... Boże... Oby wyzdrowiał!!
Buziaki kochana ;*
Ooooooo, no kocham to! <3 Nie wiem nawet od czego zacząć komentarz, bo rozdział jest po prostu genialny! ;D Może zacznę od Wojtka, który okazał się być pilnym uczniem xd Gadał jak najęty, już bardziej słodzić Lenie nie dał rady ;p Przeraża mnie wizja, że Marco może resztę życia skończyć na wózku. Mam nadzieję, że będzie mógł liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół... A jak już mowa o przyjaciołach: Mario i jego nowa koleżanka zdecydowanie muszą rozwinąć tą krótką znajomość. I ta pogadanka o zdobyciu gola :3 Dobrze, że Melanie dała szansę Javiemu! :) Oby tym razem chłopak nie skrzywdził dziewczyny.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zawsze! :* Uwielbiam Twój styl pisania. Już nie mogę doczekać się następnego!
Pozdrawiam :**
Witam
OdpowiedzUsuńZapraszam na 5. rozdział do mnie :)
http://with-benefits.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Ruda! :)
Ps. obiecuję jutro nadrobić Twojego bloga, dziś już nie mam siły ;p
Rozdział świetny ! ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Marco dalej jest w śpiączce ..
Nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłby umrzeć lub być niepełnosprawny.
Pozdrawiam - Nikola :*
Jejku, rozdział jak zawsze świetny. Mam nadzieję, że Marco będzie zdrowy. Jestem ciekawa, czy Mario uda się z tą nową dziewczyną i czy Robertowi uda się nakryć żonę na zdradzie. Czekam z niecierpliwością na kolejny *_* Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMasakra xxde :D haha nie no świetny jest ♥
OdpowiedzUsuń/http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2013/09/pierscionek.html?showComment=1378835754502#c4613885571121146515
Niesamowity rozdział! Masz nieziemski talent! Czytałam z zapartym tchem. Jestem ciekawa co dalej będzie z Leną i Wojtkiem, od razu widać, że nie są sobie obojętni. Jest między nimi chemia. Szkoda mi Lewego, na pewno nie będzie to dla niego szczęśliwy czas. No i doszło do intrygującego spotkania pomiędzy Nereidą i Mario. Nie mogę doczekać się ich "randki". A co do Marco, to przybiła mnie informacja, że jeżeli przeżyje to będzie sparaliżowany. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, że jeszcze kiedyś będzie mógł grać i spełniać marzenia. Pomimo, że Javi zdradził Melanie to myślę, że w końcu zrozumiał, że to tylko ją kocha. W sumie dobrze, że się pojawił, ponieważ Melanie potrzebuje jego wsparcia. On zna ją bardzo dobrze, więc na pewno jej pomoże. Kocham to opowiadanie! Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, mam nadzieję, że Marco z tego wyjdzie i nadal będzie grał! On nie może umrzeć! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i serdecznie zapraszam do siebie na rozdział 1 po bardzo długiej przerwie :D
OdpowiedzUsuńhttp://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/2013/09/rozdzia-1.html