-Lena...- wydukał dopiero po jakimś czasie, łamiącym głosem
-Powiedz mi jedno. Czy to co powiedział Robert, to prawda ?
-Nie...tj. w pewnym sensie nie
-Nie Wojtek, nie ma w pewnym sensie. Albo się o mnie założyłeś, albo nie
-Miałem w swoim życiu naprawdę bardzo wiele kobiet...jedne przychodziły, drugie odchodziły, trzecie na nowo nadchodziły. Nigdy nie byłem w żadnym stałym ani poważnym związku. Ale na tobie naprawdę zaczyna mi zależeć...jesteś po prostu inna, niż wszystkie inne dziewczyny...no wiesz...
-Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie chodziło o zakład....
-Robert źle się wyraził. To wszystko wyglądało inaczej. Fakt, wtedy gdy wpadłem na ciebie w kawiarni...
-Wojtek - stanowczo mu przerwała - Prosiłam cię o coś. Tak czy nie ? Jedno słowo Wojtek. Tyle od ciebie wymagam. Jedno słowo. Tylko proszę, bądź szczery - uniosła głowę do góry, tak, aby ich spojrzenia się spotkały - Więc ? Założyłeś się o mnie ?
-Tak, ale...
-Nie ma ale. Tyle chciałam wiedzieć. Zupełnie tyle mi wystarczy - powiedziała chłodno, starając się powstrzymać napływające do oczy łzy. - Zapomnij Wojtek. O wszystkim - dodała jeszcze i wyszła z lokalu. Od razu za nią wybiegł, krzyczał, nawoływał, ale jej już nie było. Zniknęła, jakby zupełnie rozpływając się w powietrzu. Wcześniej Robert, a teraz ona. Dwie najważniejsze w jego życiu osoby znienawidziły go na przestrzeni kilku godzin. Zdecydowanie lepiej było, kiedy niczym się nie przejmował. Mógł korzystać z życia, nie zwracając uwagi na to, co pomyślą inni. Liczył się tylko i wyłącznie on, a wokół nie pojawiał się żaden problem. Teraz nastała w jego życia chwila, w której za wszelką cenę chciałby cofnąć czas. O te kilka godzin, najlepiej dni. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Kręcił się po mieście, obserwując napotkanych po drodze ludzi. Jedni spieszyli się do pracy, drudzy zadowoleni opuszczali mury zakładów, szkół i innych instytucji. Każdy z nich miał w życiu jakiś cel, marzenia, a jednocześnie coś, co go trapiło, przygnębiało i nie pozwalało odbić się od dna. Na świecie nigdy nie było i nie będzie sprawiedliwości. Ktoś ma wszystko, aby drugi nie miał nic. Z drugiej strony, karta ma zawsze się odwraca. Ta, z zapisem jego życia, właśnie przekręciła się w złym kierunku. Wyczerpał swój limit szczęścia i teraz tylko i wyłącznie od niego zależało to, co przyniesie mu los. Przede wszystkim nie chciał być teraz sam, musiał z kimś porozmawiać, wyżalić się, albo po prostu zatopić smutek w alkoholu, zalewając się w trupa. Złapał więc pierwszą - lepszą taksówkę, kierując się do domu Łukasza Piszczka.
-Akurat ciebie się tutaj nie spodziewałem - otworzył mu drzwi znajomy z klubu
-Musimy pogadać. To pilne
-Co, rękawice bramkarskie zgubiłeś ? - zaśmiał się, wpuszczając go do środka
-Chodzi o Roberta - zajął miejsce na sofie - Pokłóciliśmy się
-Dobrze wiesz, że za nim nie przepadam
-Anka go zdradza. A mi w to nie uwierzył
-Wydawało mi się, że są szczęśliwym małżeństwem
-Ta, ja też tak myślałem. Ale spotkałem ją dzisiaj w kawiarni z innym
-Wystarczyło po niego zadzwonić, nie sądzisz?
-Dzwoniłem. Nawet przyjechał. Ale mi nie uwierzył, połknął jej kit o tym, że to kuzyn
-Cóż no, zdarza się
-Mógłbyś chociaż udawać, że się tym przejąłeś, wiesz ?
-Dobrze wiesz, jaki jest Robert i jak bardzo się ostatnio zmienił. Nie jest już tym samym facetem, którego ja znam. Nie wiem, widocznie sława i związana z tym presja go przerosła
-Oj no, jest po prostu dość specyficzny, ale to dalej słodki Robercik, wierz mi
-Przykro mi, ale naprawdę nie wiem jak ci pomóc
-Przenocuj mnie dzisiaj i wystarczy, bo Lewy wyrzucił mnie z mieszkania
-Nie ma problemu, Ewa przygotuje dla ciebie pokój gościnny. Tylko u niej zdrady się nie doszukuj, ok ? - zaśmiał się
-Anka naprawdę wodzi Roberta za nos, a ja nie wiem jak mu to udowodnić
-Co, myślisz że mnie posłucha ? On nie liczy się ze zdaniem innych
-Wiem, że ostatnio może trochę gwiazdorzy, ale to naprawdę świetny facet no. Ty zawsze znajdujesz wyjście z każdej sytuacji, pomóż mi jakoś
-Znasz mnie, nie lubię się wtrącać w czyjeś sprawy, wolę zostać z boku
-Może tobie uwierzy, hm ?
-Wątpię. To, że razem trenujemy, nie znaczy, że jesteśmy blisko. Szczerze mówiąc, to mało kiedy ze sobą rozmawiamy, trzymam się z Kubą bardziej
-Ja już nie wiem co mam robić. Nie mogę pozwolić na to, żeby mój najlepszy przyjaciel cierpiał
-A on dalej nim jest ? Wyrzucił cię z mieszkania i zmieszał z błotem, serio dalej chcesz mu pomagać ?
-Tak. Jemu tak. On to kiedyś jeszcze zrozumie
-W takim razie cię nie poznaję. Wybacz, ale zawsze miałem cię raczej za dupka
-Bo jestem dupkiem - westchnął - Ale to nieistotne. Jeśli ty nie masz dla mnie poradnika pt. "Jak udowodnić zdradę" to muszę szukać dalej
-Może Ewa coś ci pomoże, zaraz powinna wrócić ze spaceru. Kobiety zawsze są lepsze w te klocki
-Nie ma tak uroczych dołeczków jak ty
-Idź już lepiej do tego gościnnego, naprawdę
-Mam jeszcze jeden problem w sumie...
-Wojtek, a kto ich nie ma, co ? Teraz to pikuś. Zobaczysz, co to są problemy, kiedy będziesz miał żonę i dziecko
-Nie podoba ci się twoje życie?
-Oczywiście, że podoba. Nie zamieniłbym go na żadne inne. Ale twoje wielkie problemy, w porównaniu z tymi, jakie mają inni, to naprawdę pikuś.
-Eh...chyba pójdę na górę i się po prostu prześpię
-Usiłuję cię tam wygonić od dobrych kilku minut - zaśmiał się - Tym bardziej, że ktoś usilnie próbuje się do mnie dodzwonić - dopiero teraz wyciągnął z kieszeni telefon - Nie wiem co jest grane, ale to Robert...
-Odbierz !
-On nigdy do mnie nie dzwoni
-Tym bardziej odbierz
-Spokojnie, nie panikuj jak baba - westchnął i wcisnął zieloną słuchawkę - Halo ?...Tak ?...O kurwa....Tak, w sumie masz rację, nie dziwię ci się. Wieczorem ? No może, zobaczę jeszcze. Ale miło, że zadzwoniłeś. Też jestem w szoku. No...na razie - rozłączył się - Nie mam dla ciebie dobrych wiadomości
-Co chciał ? Umówiliście się na wieczór ? Dlaczego ? Podobno nie utrzymujecie bliższych kontaktów
-Chciał, chciał. Chodzi o Ankę. Zadzwonił, żeby mi powiedzieć....
-Skarbie, możesz pomóc mi z tymi drzwiami, co ? ! - krzyknęła z korytarza Ewa
-Tak, już idę, już idę
-Ale powiedz mi co z Anką no !
-Zaraz wszystko ci wytłumaczę - rzucił i udał się na pomoc swojej żonie, pozostawiając Wojtka w dalszej niepewności.
***
Mario już od początku treningu stał się pośmiewiskiem wśród kumpli z
drużyny.
Wszystkie, zarówno niemieckie, jak i światowe media świeciły nagłówkami z informacją o jego nowej dziewczynie. Cała szatnia Dortmundu wyklejona była zdjęciami Helgi wraz
z piłkarzem.
-Maaario, daj mu buziaka, jestem piękna Helga, o
mua mua mua - zacmokał roześmiany Hummels, odbierając mu na treningu piłkę
-Nie jestem z żadną Helgą !
-Długo ze sobą sypiacie? - podłapał temat Piszczek
-Z nikim nie sypiam - oburzył się
-Czyli dalej prawiczkiem jesteś, tak ?
-Nie !
-Zaproś ją na
kolacje, na pewno nie odmówi. W łóżku jesteś na górze czy nie boisz się, że cię przygniecie, co ?
-Możecie dać mi z tym święty spokój ?
-Ale dlaczego nam o niej nie opowiesz? Może ma po
prostu piękne wnętrze, co ?
-Nie znam tej dziewczyny
-Nie wstydź się swoich uczuć, widocznie
lubisz bardziej puszyste kobiety, to nic złego
-Jeśli chcesz z nami o tym porozmawiać to nie krępuj się, naprawdę
-Przecież wiesz, że nam możesz powiedzieć o wszystkim
-Nie potępiamy cię, to miło, że zdecydowałeś się przełamać stereotyp piłkarza z modelką u boku
-Może dzięki tobie dziewczyny przestaną się odchudzać, to przełom w dziejach
ludzkości jest
-Wskazałeś młodym kobietom nową, lepszą drogę. Liczba samobójstw drastycznie spadnie
-Jesteś geniuszem Goetze
-Świetnie, możemy zmienić temat ?
-No co ty, przez cały sezon spokoju nie będziesz miał - zaśmiał się Hummels
-Mam naprawdę zły dzień. Poza tym, Marco dalej jest w
szpitalu a wy robicie sobie głupie żarty
-Obudził się przecież
-No i dojdzie do siebie. Byłeś już u niego ?
-Nie miałem kiedy - westchnął - No i mam
dzisiaj coś ważnego do załatwienia
-Randka z Helgą ?
-A nawet jeśli to co ? Może nie lubię modelek - wzruszył ramionami
-Mario, my cię kochanie nie znamy od dziś, wiesz ?
-Widocznie się zmieniłem
-O proszę, kiedy ślub ?
-Wkrótce. Ale was nie zaproszę, jesteście strasznie
powierzchowni
-Ja mam żonę, Mats ma swojego chomika, a ty od
dobrych kilku lat zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki
-Czasem trzeba powiedzieć sobie dość, nie sądzisz ? Może kocham Helgę ? Może to wspaniała kobieta ?
-Ale my naprawdę temu nie przeczymy
-Wiec dajcie mi spokój, ok ? Zajmijcie
się sobą
-Zbieramy się
-Dlaczego się zwalniacie wcześniej?
-A jak chcesz zdążyć na klubową kolację?
-Jaką kolacje ?
-Wiedziałbyś, gdybyś chodził na treningi
-Miałem trudny okres
-I nikt nie ma do ciebie o to pretensji.
Prosto z treningu mamy jechać do tej restauracji obok stadionu
-Po cholerę ?
-Bankiet organizowany przez prezesa, obecność obowiązkowa. Spóźnienia nie są tolerowane,
więc radzę się pospieszyć - mrugnął do niego Piszczek
i razem z Hummelsem udał się do szatni.
Mario zupełnie nie wiedział co robić. Dokładnie o tej samej
porze miał spotkać się tam z Nereidą. Najwyraźniej dziewczyna wiedziała o bankiecie i ponownie chciała go upokorzyć w oczach kumpli
z drużyny. Z
drugiej strony, jeśli nie stawi się na miejscu, nie tylko będzie miał problemy w klubie i będzie musiał zapłacić karę, ale straci także szansę u kobiety, która coraz bardziej mu się podoba. Ostatecznie
podążył za Piszczkiem,
biorąc prysznic i
przebierając się w czekający na niego garnitur.
***
Poprawiła rozmazany od płaczu makijaż i stawiła się w pokoju dla stażystów. W głowie wciąż przewijały się jej słowa, które usłyszała od Wojtka. Nie była w stanie pojąć, dlaczego potratował ją tak bardzo przedmiotowo. Od lat wszyscy znajomi powtarzali jej, że za bardzo ufa ludziom, po raz
kolejny udowodniła im, że mieli rację.Wmawiała sobie, że nigdy więcej nie da się skrzywdzić, tymczasem ponownie została wykorzystana niczym mała dziewczynka. Nie miała teraz czasu, aby o tym myśleć. Zabrała konieczną dokumentację i udała się do pacjenta.
-Dzień dobry, ja....
-Lena ? - uśmiechnął się na jej widok Marco - Cieszę się, że cię widzę
-Myślałam, że nie będzie mieli już okazji, aby
się spotkać - uśmiechnęła się blado
-Pracujesz tutaj ?
-Jeszcze nie...tj. jestem na stażu...
-Przepraszam, za ostatnią akcję z moja siostrą, lubi robić niepotrzebne
zamieszanie
-Nic się nie stało, i tak spieszyłam się na uczelnie...Nie
wiedziałam, że jesteś w szpitalu...
-Miałem wypadek, na szczęście udało mi się przeżyć - westchnął
-Chyba macie to rodzinne...Dobrze, że udało ci się z tego wyjść cało
-Noo prawie - uśmiechnął się, wskazując na rękę w gipsie
-To nie moja sprawa,ale... dlaczego tak właściwie pod
twoją salą stoi ochrona
a wejść do środka można tylko ze
specjalną przepustką ?
-Po prostu robią niepotrzebne zamieszanie, nie
zwracaj na to uwagi
-Dlaczego nic nie zjadłeś ? - wskazała na talerze, leżące na szafce przy łóżku
-Jestem praworęczny, próbowałem, ale jednak to jeszcze nie ten
poziom dla drugiej ręki
-Powiem w dyżurce, żeby przysłali kogoś, kto cię pokarmi
-Nie, nie, bez przesady. Poza tym, wstydzę się, źle bym się z tym czuł...
-Nie opowiadaj głupot - uśmiechnęła się ciepło, biorąc talerz do ręki - Otwieraj
tą słodką buźkę - zaśmiała się, kierując łyżkę do jego ust
-Czuję się jak małe dziecko - wyszczerzył się - Ale to jednak dość przyjemne. Co z tym piłkarzem, który tak ci się podobał ? Poznaliście się w końcu bliżej ?
-Nie mówmy o tym, to skończony temat -
westchnęła - Potwierdził tylko moją wcześniejszą opinię o sportowcach. Powiedz mi, czy oni są lepsi, co ? Kto dał im prawo do
tego, aby krzywdzić niewinnych ludzi ? Myślą, że mogą wszystko, bo mają miliony na koncie? Prawda jest taka, że to zwykłe, bezwartościowe pionki, które nic a nic
nie znaczą bez tej swojej durnej piłki. Na nic nie musieli sobie zapracować, wszystko dostali na tacy. A te
ich wszystkie drogie zabawki świadczą tylko o tym, że to banda rozpieszczonych dupków. Zamiast przekazać część pieniędzy dla ludzi, którzy dużo bardziej
ich potrzebują, oni wolą wozić się samochodami za miliony euro. Zresztą...nieważne, poniosło mnie - westchnęła ciężko - W każdym razie,
nie chcę mieć nigdy nic do czynienia z żadnym piłkarzem. Ale, dość o mnie. Ostatnio pilnie chciałeś mi coś powiedzieć, teraz masz okazję do tego, aby
to zrobić - uśmiechnęła się ciepło
-Tak właściwie, to...a nieistotne - wymusił uśmiech - Dzięki, że mnie
pokarmiłaś. Jakkolwiek to brzmi - zaśmiał się
-Postaram się do ciebie częściej wpadać. A, właśnie. W
sprawie twojej kuzynki dalej nic nie wiadomo, zastanawiam się, czy policja
robi cokolwiek, aby złapać sprawcę. Jeśli dalej tak będzie, to zacznę śledztwo na własną rękę. Żegnając się z nią obiecałam jej i sobie, że zrobię wszystko,
aby facet, który ją zabił,do końca życia gnił w więzieniu
-Lena, ja....
-Tak, wiem, że mogę liczyć na twoją pomoc, spokoje - uśmiechnęła się - Razem coś wymyślimy, a teraz
przepraszam, ale muszę lecieć na zabiegówkę,pogadamy później, dobrze ? - pocałowała go w policzek, zabrała talerz i pospiesznie wyszła z jego sali.
***
Mario zajął swoje miejsce przy stoliku i
poprawiając nerwowo mankiety koszuli, rozglądał się wokół. Nigdy nie lubił służbowych
imprez, były dla niego zbyt sztywne i zupełnie do nich nie pasował. Przytłaczali go obserwujący każdy jego ruch
dziennikarze, poza tym nie przepadał za obecnymi na bankiecie biznesmenami. Wolał posiedzieć przy piwie z kumplami w jakimś tanim barze,
niż udawać kogoś kim nie jest
i kim nigdy nie będzie.
-Tak się cieszę, że mamy miejsca obok siebie - usiadła obok niego
jakaś szczupła, wysoka
dziewczyna. Na pierwszy rzut oka widać było, że interesuje się modą, a błysk fleszy nie jest jej obcy
-Przepraszam, znamy się ? - uśmiechnął się, lustrując ją wzrokiem
-W pewnym sensie tak. Nawet byliśmy na mini
randce - mrugnęła do niego
-Aaa....no tak, tak, pamiętam
-Czyżby ? Może zdradzisz mi w takim razie jak
mam na imię?
-Na pewno jest równie piękne jak ty
-Powiedzmy, że się wybroniłeś. Aczkolwiek to potwierdza moje przypuszczenia
co do tego, że jesteś powierzchowny.
-Powierzchowny? Zupełnie nie wiem
o czym mówisz - uśmiechnął się
-Jurny z ciebie chopok - roześmiała się - Helga lubić
-No nie mów...
-Tak, tak właśnie, oto ja - wyszczerzyła się, sącząc powoli
drinka
-Ale jak...?
-Ja chciałam na chwilę oderwać się od mediów, Nereida szukała kogoś, kto podda
się zupełnej przemianie
i właściwie tak
jakoś samo poszło...
-Przyjaźnicie się ?
-To za dużo powiedziane, sprzątała kiedyś w naszym
domu i od czasu do czasu utrzymuję z nią kontakt
-Tak właściwie to czym się zajmujesz ?
Wybacz, ale nie kojarzę cię z prasy
-A to dziwne - zaśmiała się - Chociaż, właściwie dopiero zaczęłam bywać na waszych
bankietach
-Pracujesz w klubie ?
-Można tak powiedzieć...
-Goetze, nie podrywaj mi córki - zaśmiał się, grożąc mu palcem
prezes Borussi
-No tak, czyli wszystko jasne. Wysławione oczko
w głowie Reinharda
-Tatuś lubi się chwalić swoją jedynaczką - uśmiechnęła się
-Czyli Helga nie istnieje?
-Nie, miała swój jednorazowy incydent, więcej nie
zamierzam się w to bawić. Tak naprawdę mam na imię Naya, Helga to jedynie popis moich aktorskich umiejętności
-Piekło dzisiaj przez ciebie miałem - roześmiał się - Wszyscy
się ze mnie nabijali, za karę idziesz ze mną na kawę
-Podoba mi się taki wyrok - mrugnęła do niego -
Słodziak z
ciebie Goetze - rozczochrała mu rozbawiona włosy - Ale... muszę cię na chwilkę przeprosić, tata koniecznie chce ze mną teraz rozmawiać - westchnęła, wstając od stolika
i kierując się w stronę widocznie poddenerwowanego mężczyzny.
-Czy ty potrafisz odróżnić Mario od
Javiego, co ? - odezwał się dopiero wtedy, gdy wyszli na zewnątrz, gdzie nikt nie mógł ich usłyszeć.
-No tak...
-To co do cholery robisz przy stoliku z
Goetze, co ? - podniósł głos, odpalając papierosa - Nie tak się dziecko umawialiśmy
-Martineza jeszcze nie ma, poza tym nie
wiem czy w ogóle przyjdzie. Mówiłam ci przecież, że chyba ma nową dziewczynę...
-Więc zrób tak, żeby jej nie miał. Jest od
ciebie ładniejsza, szczuplejsza, bogatsza?
-Nie wiem, nie znam jej
-Polecisz do Nowego Yorku tylko i wyłącznie pod
jednym warunkiem. Javi Martinez ma sfinalizować kontrakt z
Borussia, nic więcej mnie nie interesuje. Jeśli to zawalisz, nie masz prawa w ogóle nazywać się moją córką
-Tato no, nie możesz mi tego robić...
-A i owszem, mogę. Albo będziesz powodem, dla którego ten piłkarz
zamieszka w Dortmundzie, albo możesz zapomnieć o karierze w Hollywood. A teraz wracaj na salę - zgasił niedopałek papierosa
- I módl się, żeby Martinez
tu dzisiaj przyszedł. Nie chciałbym przecież, aby moja kochana córeczka straciła kieszonkowe - uśmiechnął się cwanie i poprawiając marynarkę, wrócił do środka.
Na początek chciałam Was, moje drogie czytelniczki mega, mega, mega przeprosić, że dodaję rozdział tak późno, ale cały ten tydzień był dla mnie totalnie pracowity i polegał na akcji przeprowadzka. Ciągle jeździłam z domu do Krakowa i z powrotem ,ale na szczęście mam już prawie wszystko za sobą. Przepraszam również, za zaległości u was, ale nawet nie miałam jak zaglądnąć do internetu. Obiecuję, że dzisiaj wszystko nadrobię ! :) Dzisiaj spędziłam ponad 3 h w pociągu, więc udało mi się napisać dwa rozdziały, kolejny pojawi się już wkrótce. A tymczasem oddaję wam ten w wasze ręce, licząc na to, że ktokolwiek tu jeszcze zagląda i znowu będę mogła ujrzeć dużą liczbę komentarzy, co jak nic innego wywołuje u mnie ogromny uśmiech na twarzy a serducho sie raduje Ściskam i pozdrawiam ciepło, kocham was <3 :*
Mówiłam już, że kocham to opowiadanie? :> Nie? A jeśli nawet to powtórzę się jeszcze raz :D Cóż, urzekłaś mnie tym jak piszesz i tyle w tym temacie.! <3 Rozdział jak zwykle genialny. *.* Głupi Wojtuś, oj głupi... mógł się nie zakładać. Eh... faceci, ich nikt nie ogarnie. A mówią że to my jesteśmy skomplikowane... no cóż myślę, że z czasem jakoś to wszystko sobie wyjaśnią. :) Wujek Łukaszek zawsze w biedzie pomoże.! :D Uwielbiam go.! <3 Ciekawe po co Lewy do niego dzwonił? ;> Ale tego zapewne dowiemy się w następnym rozdziale prawda? :D Jak to Helga to nie Helga tylko Naya? ; o Zaskoczyłaś mnie totalnie.! :D Na plus oczywiście.! Cóż nieźle sobie to ukartowała Nereida, tylko co dalej? ;> Nie wierzę, jak ojciec może być tak podły wobec własnej córki? ;< Zupełnie tego nie rozumiem.!
OdpowiedzUsuńNo nic nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny.! :D
Pozdrawiam serdecznie i dodawaj szybciutko.! ;*
P.S
Na jaki kierunek studiów się dostałaś? ; >
Na pedagogikę specjalną, a dokładniej to resocjalizację :)
UsuńBardzo fajne opowiadanie. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na więcej już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńMarta ;-**
Hahhaa!! No nie no!! Świetnie wymyśliłaś z tą Helgą! Ale Mario musiał mieć minę!! Jak to sobie wyobrażam to po prostu tarzam się ze śmiechu!! :) Jestem ciekawa co na to Nereida, którą Mario najnormalniej w świecie wystawił i poszedł na bankiet klubowy! Oj, święci się, święci!!
OdpowiedzUsuńA Marco i Lena?! No cóż, zobaczymy czy coś z tego wyniknie! Szkoda mi Wojtka. Mam nadzieje, że Lewandowski zrozumie, że Anka go zdradza, bo szkoda, żeby chłopak cierpiał!
A no i jeszcze oczywiście końcówka!! Kurcze, kochana! Co Ty żeś nam tu nawymyślała ciekawego?! Szykują się pełne dramaturgii i napięcia rozdziały, więc teraz ich tylko wyczekuję!! Buziaki kochana ;* ŚCISKAM ♥
Oj Wojtuś, Wojtuś... W jednej chwili stracił dwie bliskie osoby. Szkoda mi go ;( Mam nadzieję, że jednak los się do niego uśmiechnie i odzyska przyjaciela ;) Mario miał ciężkie życie przez Helgę ;D Nereida jest strasznie przebiegła, z rozdziału na rozdział coraz bardziej ją lubię xD Końcówka mnie zaintrygowała... Przybycie Naya może zniszczyć znajomości Javiego i Melanie. Jestem wielką zwolenniczką związku siostry Reusa i Javiego. Ta para mnie urzekła :) Oby przetrwali nadchodzące kłopoty :D
OdpowiedzUsuńMoże się powtórzę, ale uwielbiam Twoje opowiadanie ;* Uzależniłam się od niego! :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
Pozdrawiam gorąco :**
Jesteś niesamowita !
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem tego, jak piszesz ;*
Biedny Wojtuś ;c Szkoda mi go, Lena powinna dać mu szansę się wytłumaczyć ... Robert też nie postąpił dobrze mówiąc o tym zakładzie ;c Mam nadzieję , że romans Anki się wyda i Robert zrozumie swój błąd ;)
Ugh, no to Marco się wpakował ;x Kłamstwo za kłamstwem ... Nie chciałabym być w jego skórze, gdy Lena juz się o wszystkim dowie ;/
Czekam na kolejny , dodawaj szybko !
Pozdrawiam, Karinka ;*
KOCHAM TEGO BLOGA ♥
OdpowiedzUsuńBiedny Szczęsny :(
Mam nadzieję że Robert w końcu przejzy na oczy :D
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ♥
/NR
Cudowny jest ten blog <3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Wojtka ;c
Czekam na kolejny buziaki <3
O kurczę! Rozdział jest nieziemski! Brak mi słów, aby opisać twój wielki talent. Rozdział czytałam z otwartą buzią i ogromnym przejęciem. :) Biedny Wojtuś, najpierw traci najlepszego przyjaciela, a potem kobietę, która mu się podoba i dla której mógłby się zmienić. Chciał dobrze, a wyszło na gorsze. Mam nadzieję, że Robert odkrył prawdę, a zadzwonił do Łukasza tylko dlatego, bo wstydził się, że nie uwierzył wcześniej Szczęsnemu. Trochę zaczynają mnie przerażać myśli Leny o własnym śledztwie. A co może czuć teraz Marco? Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Czy Marco jej powie, a może sama się tego dowie? Tyle pytań mi się nasuwa. Nie spodziewałam się, że Helga okaże się piękną dziewczyną. To był dla mnie szok! Dobra z niej aktorka, w sumie Nereida też musiała się nieźle ubawić. To zapewne jej pomysł. Cwany jest ten prezes Borussi, ciekawe co zdziałają. :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńŚwietne to ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2013/09/swieta.html :*
Tak genialne <33
OdpowiedzUsuń